środa, 5 czerwca 2013

Wreszcie!

                                                                 Magda
Obudziłam się w szpitalu.Koło mnie siedział Piszczek.Trochę słabo się czułam ale wyszłam do domu. Następnego dnia Łukasz zabrał mnie na trening. Chciałam zaszyć sobie oczy żeby nie widzieć jak Robert całuje Ankę.patrzyłam jak głupieje Marco, Kuba i Mario. Nagle jeden z tych kochanych idiotów kopną piłkę a ona walnęła Roberta głowę. Stachurska mówiła do niego. 
-Robert słoneczko co ci jest?
Nic nie odpowiedział.
-Serdelku boli cie głowa?-spytała jeszcze raz
-K*rwa co ty tu robisz?!
-Misiaczku...
-Czy ktoś do cholery powie mi co robi tu to babsko!
Wreszcie wydusiłam z siebie coś.
-Robert na pewno nic ci nie jest?
-Nie kochanie tylko głowa mnie...-do oczu napłynęły mi łzy.
On mnie pamięta to... to niewiarygodne och jak ja się ciesze. Przytulił mnie a Ania odeszła. Po 20 minutach skończył się trening. Wsiadłam z Robertem do auta. 
-Wyjaśnij mi o co chodzi?!
-Dobra.To tak miałeś wypadek...gdy się wybudziłeś pamiętałeś tylko Ankę i mówiłeś że ona jest twoim skarbem...chciałam wrócić do Polski ale powstrzymał mnie Kuba-tu zamilkłam-no a dziś znów mnie pamiętasz.Wreszcie!
-Musze ci to jakoś wynagrodzić.
Uśmiechnełam się.
-No ja myślę!
Weszliśmy do sypialni i zaczęliśmy się całować.Potem zeszłam na dół w prześcieradle i zaczęłam oglądać TV. Następnego dnia kupiłam wszystkie rzeczy na urodziny Lewego oczywiście niespodzianka. Zapomniałam powiedzieć że jutro 21 sierpnia. Z dziewczynami kupiłyśmy sobie nowe garderoby. Było super Lewy nic nie wiedział. Chłopaki przyszli pograć w FiFe.  Darli się w niebo głosy i dokuczali. 
-Ty debilu do kogo?-krzyknął Mario
-Do cioci Klochy albo do wujka Stefana!
Śmiałam się z nich bo głupawka zawsze im doskwiera. Robert zasnął na kanapie. Rano wyszłam do klubu i zaczęłam myśleć jaki pretekst dać Robertowi żeby zemną tu przyszedł. Wróciłam do domu on już wstał.
-Pójdźmy na spacer bo chce coś wypić!
-Okej piękna!
W torbie miałam sukienkę. Szliśmy tak pół godziny. I wreszcie. weszliśmy do klubu.
-Sto lat Robert! Hip hip...-krzyczeli wszyscy.
-Dziękuje och zapomniałem że to dziś- uśmiechał się
Zabawa była nie z tej ziemi. 
-I jeszcze jeden i jeszcze dwa sto lat sto lat niech żyje nam...
-Jeszcze po kropelce jeszcze po kropelce...
Śpiewali i tańczyli do 1 w nocy. Robert i ja wróciliśmy  do domu. patrzyłam prosto w jego oczy .Poszliśmy do łazienki w której czekała niespodzianka. To był cudowny dzień.
-Wiesz czym jest miłość?-spytał Robert.-Według historii wojną według chemii reakcją według sztuki sercem... a według mnie tobą!
-Ty jesteś dla mnie jak własna odmiana narkotyków uzależniasz i nie pozwalasz odejść!
Pocałowaliśmy się namiętnie. Czego chcieć więcej oprócz kochającej cie osoby?
to sukienka na impreze

4 komentarze:

  1. Świetne no i boska sukienka :** Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym zaprosić na prolog :))


      http://quiet-another-bvb-story.blogspot.com/

      Usuń
  2. Dzięki sprubuje jutro... a Brysia niedługo scena z Mo

    OdpowiedzUsuń