Rano zrobiłam śniadanie i czekałam aż wszyscy sie obudzą. Po 20 minutach byliśmy już na plaży.
-To twoje imie skracamy do Meg!-powiedział Robert
-Jak chcesz.
Gabi na twarzy miała wielki uśmiech.
-Co robiłaś w nocy?-spytałam
-Nic... spałam.
-Zgaduje że z Mario.
-No nie moge jasnowidz!-żartowała
-Zdaniem mojego kochanego brata to czarownica!(:
Zaczełyśmy sie śmiać. Fajnie że jest z Gotze. Mario podszedł do nas.
-Możemy zrobić zakła?
-Jaki?-odparłam z Brysi
-Kto zrobi więcej fotek z turystami.
-Okej ale jeśli przegracie to na trening w poniedziałek idziecie w sukienkach!-powiedzia
łam
-No... niech będzie a wy powiecie Ronaldo że go kochacie.
Zgodzilłyśmy sie. No i po zdięcia.
-Emi idż do tamtego!
-Jasne ale ile już mamy?
-279 no i jeszcze zaraz kilka dojdzie.-Odparłam
Wreszcie podliczenie zdjęć.
-My mamy 357.-owiedział radośnie Lewy.
-A... a my 399-uśmiechnełam sie do nich.
Nastempnego dnia ubrałam Roberta w kiecke i ruszyliśmy na stadion.
-Jeju co sie stało?-spytał Kloppp
-Zakład.:D-zaśmiałam sie
Potem przyszedł Reus i Gotze w miniówkach. Piłkarze nie mogli sie nie śmiać. Wrucilłam do domu. Było strasznie goronco. Nagle pocczułam zimną wode na plecach. Za mną stał Mario.
-Idiota!
-Nie prawda.
Lewy zrobił impre. Byłam zmęczona jak nigdy. Położyłam sie na leżaku patrząc w gwiazdy. Niewiem kiedy zasnełam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz