A gdy sie ocknełam szok leżałam w domu Roberta. Co ja tu robie? Wstałam i zaczełam go szukać. Gdy weszłam do salonu zobaczyłam bruneta. Tak słodko spał. Ale czy Łukasz mu coś powiedział? Zrobiłam śniadanie i czekałam aż sie obudzi. Wszedł do kuchni.
-O nie śpisz?-spytał
Jej jak mi tego brakowało.
-Nie... ale dlaczego tu jestem?
-A nie chcesz?-spytał
-Chce i to bardzo-przytuliłam sie do niego-przepraszam...
-Dobrze.
On chyba jeszcze niewie.
-Słonko a Ewa mówiła dlaczego byłam w szpitalu?
-No... ja jestem w ciąży-pusknełamrobić
Na chwile zastygł. Już sie przestraszyłam że on niechce tego dziecka.
-To cudownie-pocałował mnie
Ruszyliśmy na terning.
-Wiesz że cie kocham?-zapytał
-Nie...
-Kocham cie jak wariat!-krzyknoł
-Ja ciebie też.
Na treningu byli bardzo spokojni. No tak Robert oznajmił w szatni wszystkim że bendzie tatą. Zaczeły sie gratulacje. No a Lewy gadał do brzucha.
-Jak bendziesz duży lub duża to bendziesz grać w piłke jak tata...-przerwał mu Mario.
-I takie przypały jak tata bendziesz robić
Roześmiałam sie. Oni są tacy zabawni.
Zaprosiliśmy wszystkich na impreze. Ja i dziewczyny siedziałyśmy w kuchni a chłopaki w salonie. Szłam do łazienki gdy zobaczyłam Mario i Emile.Przytulali sie do siebie. Zeszłam na dół. Nie chciało mi sie gadać. Około 23 impreza sie zakończyła. Położyłam sie spać. Rano obudził mnie pienkny zapach gofrów. Ubrałam sie i zeszłam do salonu. Ten dzień zleciał spokojnie. Jak ja sie ciesze że mam Roberta.
Czytasz komentujesz. Pozdrawiam wszystkich któży czytają ten rozdzjał buzjaki:D
niedziela, 30 czerwca 2013
sobota, 29 czerwca 2013
26.Wrócić
Mineły trzy dni od przyjazdu do Ronaldo. Czasem rozmawiałam z Gabi. Dziś poszłam na trening Realu. Poznałam kilka osób. Alonso zaprosił mnie na spacer zgodziłam sie. Skończył sie trening i poszliśmy sie przejść.
-To co robimy?-spytałam
-A co chcesz?
-Jest tu gdzieś lodziarnia?
-Tak choć.-odparł Xabi
Opowiadaliśmy o sobie. Było fajnie i zabawnie. Powoli szliśmy ulicą.
-Czy jutro sie spotkamy?-Alonso zapytał
-Chętnie pogadam z kolegą.
-A... kolegą ok-odparł smutno
-Pszepraszam jeśli zrobiłam ci nadzieje... kocham już kogoś...
-Rozumiem kochasz Roberta.
-Tak... musze sie zbierać-powiedziałam
Weszłam do domu a tak siedzi Łukasz.
-C... co ty tu robisz?
-Możesz sie zgodzić zemną wrucić...-niedałam mu dokończyć
-Nie niechce go krzywdzić!
-To wezme cie siłą.
-Braciszku ale ja niemoge bo on ierpiał prze zemnie.
Do salonu wszedł Ronaldo z walizkami.
-Okej ale nic mu nie powiesz.
Piszczu zabrał walizki do auta.
Wyjełam telefon i napisałam do Alonso.
"Przepraszam Cie ale wracam do Dortmundu. Tam powinnam być. Nie powiedziałam ci jeszcze jednego. Jestem w ciąży z Lewym ale mu nie powiem bo go zraniłam. Pa"
Zaraz dostałam odpowiedź.
"Rozumiem. W ciąży musisz mu powiedzieć. Przeciesz on Cie kocha. Do widzenia"
-Jedziemy!-krzyknoł Łuki
Podeszłam do Cristiano.
-Dzienki za wszystko.
-Prosze-odparł
Usnełam podczas drogi. A gdy sie ocknełam szok...
-To co robimy?-spytałam
-A co chcesz?
-Jest tu gdzieś lodziarnia?
-Tak choć.-odparł Xabi
Opowiadaliśmy o sobie. Było fajnie i zabawnie. Powoli szliśmy ulicą.
-Czy jutro sie spotkamy?-Alonso zapytał
-Chętnie pogadam z kolegą.
-A... kolegą ok-odparł smutno
-Pszepraszam jeśli zrobiłam ci nadzieje... kocham już kogoś...
-Rozumiem kochasz Roberta.
-Tak... musze sie zbierać-powiedziałam
Weszłam do domu a tak siedzi Łukasz.
-C... co ty tu robisz?
-Możesz sie zgodzić zemną wrucić...-niedałam mu dokończyć
-Nie niechce go krzywdzić!
-To wezme cie siłą.
-Braciszku ale ja niemoge bo on ierpiał prze zemnie.
Do salonu wszedł Ronaldo z walizkami.
-Okej ale nic mu nie powiesz.
Piszczu zabrał walizki do auta.
Wyjełam telefon i napisałam do Alonso.
"Przepraszam Cie ale wracam do Dortmundu. Tam powinnam być. Nie powiedziałam ci jeszcze jednego. Jestem w ciąży z Lewym ale mu nie powiem bo go zraniłam. Pa"
Zaraz dostałam odpowiedź.
"Rozumiem. W ciąży musisz mu powiedzieć. Przeciesz on Cie kocha. Do widzenia"
-Jedziemy!-krzyknoł Łuki
Podeszłam do Cristiano.
-Dzienki za wszystko.
-Prosze-odparł
Usnełam podczas drogi. A gdy sie ocknełam szok...
piątek, 28 czerwca 2013
25. W Madrycie
Pobiegłam do łazienki i tam sie rozpłakałam.
-Megi jakie są wyniki?-spytała Ewa
-Żadne!
-Spokojnie co sie stało?-brunetka klękneła obok mnie
-Nic po prostu nic...
-Przeciesz mi możesz powiedzieć o wszystkim.-Ewa powiedziała
-Ale nie o tym!
-No powiedz...
-Dobrze.... ja... ja... niepotrafie.
-No mów bo mi serce stanie.
-Zaszłam w ciąże!-krzyknełam
-T... to cudownie.
-A jeśli Robert niechce tego dziecka...-znów zaczełam płakać
Ewa prubowała mnie rozweseluć ale to na nic. Zostałam w szpitalu. Usłyszałam Kube.
-Hej blondyno... jak sie czujesz?
-Dobrze.
Po chwilu poczułam jego usta na swoich.
No i stało sie do sali wchodził Robert.
-C... co?
Wybiegł z mojego pokoju a ja za nim.Byłam wyczerpana i runełam na ziemie. Znów płakałam.
-Ro... Robert prosze nie mów o tym Agacie...-nagrałam sie na poczte
Kazałam Gabi wziąść mojeżeczy od Lewego. Wyjade z tąd może Cristiano mnie przyjmie. Po 5 godzinach stałam przed domem Ronaldo.
-Hej jestem w Madrycie-oznajmiłam przez telefon
-Gdzie?
-Jest taki biały dom krzaki i facet w samych gaciach.-odparłam
-Już otwieram.
Cristiano otworzył mi drzwi.
-Ej gdzie...-chciał zapytać o Lewego
-Pokłuciliśmy sie. Bo...bo ja całowałam Kube.
-Słucham cie?!
-On mnie pocałował... a ja...-zaczełam płakać
-Co ty? Magda o co chodzi?
-Ja dowiedziałam sie że jestem w ciąży.
-Z Robertem?
-Tak a z kim innym?!
Siedliśmy w salonie. Po godzinie przyszła Irina. Wszystko jej powiedziałam. Uznała że nie powinnam sie denerwować bo jestem w 1 miesiącu ciąży. Bałam sie zostać z tym sama. Dziecko powinno mieć dwuch rodziców. To było okropne bo Robert jest jego ojcem a nawet o tym nie wie.
Komentujcie bo musze pomysły z nich brać .
-Megi jakie są wyniki?-spytała Ewa
-Żadne!
-Spokojnie co sie stało?-brunetka klękneła obok mnie
-Nic po prostu nic...
-Przeciesz mi możesz powiedzieć o wszystkim.-Ewa powiedziała
-Ale nie o tym!
-No powiedz...
-Dobrze.... ja... ja... niepotrafie.
-No mów bo mi serce stanie.
-Zaszłam w ciąże!-krzyknełam
-T... to cudownie.
-A jeśli Robert niechce tego dziecka...-znów zaczełam płakać
Ewa prubowała mnie rozweseluć ale to na nic. Zostałam w szpitalu. Usłyszałam Kube.
-Hej blondyno... jak sie czujesz?
-Dobrze.
Po chwilu poczułam jego usta na swoich.
No i stało sie do sali wchodził Robert.
-C... co?
Wybiegł z mojego pokoju a ja za nim.Byłam wyczerpana i runełam na ziemie. Znów płakałam.
-Ro... Robert prosze nie mów o tym Agacie...-nagrałam sie na poczte
Kazałam Gabi wziąść mojeżeczy od Lewego. Wyjade z tąd może Cristiano mnie przyjmie. Po 5 godzinach stałam przed domem Ronaldo.
-Hej jestem w Madrycie-oznajmiłam przez telefon
-Gdzie?
-Jest taki biały dom krzaki i facet w samych gaciach.-odparłam
-Już otwieram.
Cristiano otworzył mi drzwi.
-Ej gdzie...-chciał zapytać o Lewego
-Pokłuciliśmy sie. Bo...bo ja całowałam Kube.
-Słucham cie?!
-On mnie pocałował... a ja...-zaczełam płakać
-Co ty? Magda o co chodzi?
-Ja dowiedziałam sie że jestem w ciąży.
-Z Robertem?
-Tak a z kim innym?!
Siedliśmy w salonie. Po godzinie przyszła Irina. Wszystko jej powiedziałam. Uznała że nie powinnam sie denerwować bo jestem w 1 miesiącu ciąży. Bałam sie zostać z tym sama. Dziecko powinno mieć dwuch rodziców. To było okropne bo Robert jest jego ojcem a nawet o tym nie wie.
Komentujcie bo musze pomysły z nich brać .
czwartek, 27 czerwca 2013
24. Moja kochana szwagierka.
Całą noc nie mogłam zasnąć. Rano gdy ujrzałam swoje odbicie przeraziłam sie. Wory pod oczami blada no nie co ja w zombi sie zmieniam. Zrobiłam śniadanie i czekałam na mojego bruneta. Myślałam że dziś spendzimy czas razem ale nie. On do Łukasza a do mnie Ewa.
-Hej jak tam?-spytała
-Super...-odparłam bez energi.
-To choć napijemy sie piwa... musze dziś być na luzie...-zaśmiała sie
-To w kychni w pułce jest piwo.
Opadłam na fotel.
-Nie pijesz?-zapytała sie
-Nie niechce... od kilku dni źle sie czuje
-Robert mówił... zabiore cie do lekarza-postanowiła
-Po co?
-A jeśli to coś powarznego!-Ewa złapała
mnie za renke.
Prowadziła mnie do auta. Nie chciałam sie kłucić wienc siadłam do samochodu. Po 20 minutach czekałyśmy na przyjencie.
-Ewa i po jaki gwint tu siedzimy?
Nic nie mówiła wienc napisałam do niej sms.
-Bo musisz sie zbadać i tyle.-żona mojego brata odparła.
Wreszcie mogłam wejść.
-Ewa ty tu zostajesz...
Posłuchała mnie i siadła na krzesło w poczekalni. Lekarz był młodym szatynem.
-Wienc co pani dolega?-zapytał
-Moja kochana szwagierka-chciałam powiedzieć- Od dwóch tygodni boli mnie brzuch i wymiotuje.
-Acha... to zrobimy kilka badań.
Musiałam poczekać na wyniki. Co to morze być.
-A... a jeśli... może... kiedy te wyniki!-Ewa chodziła po sali
-Spokojnie to pewnie grypa...
Przerwał mi lekarz.
-Niech pani wejdzie...
Po chwili usłyszałam wyniki. Z.oczu płyneły mi łzy. Jak ja to powiem Robertowi Łukaszowi i reszcie. Mam tylko 17 lat.
Komentarzyk prosze. Bo wena właśnie z nich sie bierze. No i wreszcie wolne od szkoły. WAKACJE:D
-Hej jak tam?-spytała
-Super...-odparłam bez energi.
-To choć napijemy sie piwa... musze dziś być na luzie...-zaśmiała sie
-To w kychni w pułce jest piwo.
Opadłam na fotel.
-Nie pijesz?-zapytała sie
-Nie niechce... od kilku dni źle sie czuje
-Robert mówił... zabiore cie do lekarza-postanowiła
-Po co?
-A jeśli to coś powarznego!-Ewa złapała
mnie za renke.
Prowadziła mnie do auta. Nie chciałam sie kłucić wienc siadłam do samochodu. Po 20 minutach czekałyśmy na przyjencie.
-Ewa i po jaki gwint tu siedzimy?
Nic nie mówiła wienc napisałam do niej sms.
-Bo musisz sie zbadać i tyle.-żona mojego brata odparła.
Wreszcie mogłam wejść.
-Ewa ty tu zostajesz...
Posłuchała mnie i siadła na krzesło w poczekalni. Lekarz był młodym szatynem.
-Wienc co pani dolega?-zapytał
-Moja kochana szwagierka-chciałam powiedzieć- Od dwóch tygodni boli mnie brzuch i wymiotuje.
-Acha... to zrobimy kilka badań.
Musiałam poczekać na wyniki. Co to morze być.
-A... a jeśli... może... kiedy te wyniki!-Ewa chodziła po sali
-Spokojnie to pewnie grypa...
Przerwał mi lekarz.
-Niech pani wejdzie...
Po chwili usłyszałam wyniki. Z.oczu płyneły mi łzy. Jak ja to powiem Robertowi Łukaszowi i reszcie. Mam tylko 17 lat.
Komentarzyk prosze. Bo wena właśnie z nich sie bierze. No i wreszcie wolne od szkoły. WAKACJE:D
środa, 26 czerwca 2013
23. Od Iriny...
Nastempnego dnia Robert polazł na trening a ja zostałam w domu. Około 13 miała przyjść Gabi. Troche czasu zostało wienc włączyłam fecbooka. Jakieś wpisy przyjaciuł z Polski. Spostrzegłam zdjęcie Marco i Brysi. Smutno mi sie zrobiło bo on jest z Emi. Dla nich lepiej gdyby byli razem. Wreszcie usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Już ide!-krzyknełam z góry
-No lepszy nastruj masz...
Blondynka sie uśmiechnienta. Siadłyśmy w kuchni.
-Chcesz kawe?-zapytałam
-Tak poprosze...-podałam jej latte-ej a ty nie pijesz?
-Nie troszke źle sie czuje...
-Może powinaś iść do lekarza-Gabi powiedziała
-Przejdzie...
Gapiłyśmy sie tempo w podłoge. Nie wiedziałam o czym rozmawiać. Tak zleciały 2 godziny. Gdy Gabi wyszła po chwili ktoś zapukał.
-Czego zapomniałaś...-stał tam Cristiano
-Hej musimy pogadać...-powiedział
-O czym?
-To nie ja wtedy... -mówił
-Skąd wiedziałeś co sie tam stało?
-Od Iriny jej powiedziała Ania.
-Co za s*ka!-wrzasnełam
-Spokojnie ja musze iść bo za 5 godzin mam lot.
-Dzienkuje i przepraszam że cie oskerzyłam.
-Ja też przepraszam... no i do zobaczenia.-Ronaldo mnie przytulił
Ciesze sie że to nie on. Ale to nic nie pomoże. Wreszcie wrucił Lewy. Nagle zrobiło mi sie niedibrze i pobiegłam do toalety.
-To napewno nie zatrucie.-Robert siadł koło mnie.
-Mo... może grypa żołądkowa... wszystkojest możliwe.
Lewy siedział ze mną i rozmawialiśmy.
Czułam sie fatalnie. Szybko położyłam sie spać.
Prosze komentujcie bo brakuje mi weny.Każdy komentarz to pamiontka. Przepraszam że 2 dni nie dodawałam ale za goronco...
-Już ide!-krzyknełam z góry
-No lepszy nastruj masz...
Blondynka sie uśmiechnienta. Siadłyśmy w kuchni.
-Chcesz kawe?-zapytałam
-Tak poprosze...-podałam jej latte-ej a ty nie pijesz?
-Nie troszke źle sie czuje...
-Może powinaś iść do lekarza-Gabi powiedziała
-Przejdzie...
Gapiłyśmy sie tempo w podłoge. Nie wiedziałam o czym rozmawiać. Tak zleciały 2 godziny. Gdy Gabi wyszła po chwili ktoś zapukał.
-Czego zapomniałaś...-stał tam Cristiano
-Hej musimy pogadać...-powiedział
-O czym?
-To nie ja wtedy... -mówił
-Skąd wiedziałeś co sie tam stało?
-Od Iriny jej powiedziała Ania.
-Co za s*ka!-wrzasnełam
-Spokojnie ja musze iść bo za 5 godzin mam lot.
-Dzienkuje i przepraszam że cie oskerzyłam.
-Ja też przepraszam... no i do zobaczenia.-Ronaldo mnie przytulił
Ciesze sie że to nie on. Ale to nic nie pomoże. Wreszcie wrucił Lewy. Nagle zrobiło mi sie niedibrze i pobiegłam do toalety.
-To napewno nie zatrucie.-Robert siadł koło mnie.
-Mo... może grypa żołądkowa... wszystkojest możliwe.
Lewy siedział ze mną i rozmawialiśmy.
Czułam sie fatalnie. Szybko położyłam sie spać.
Prosze komentujcie bo brakuje mi weny.Każdy komentarz to pamiontka. Przepraszam że 2 dni nie dodawałam ale za goronco...
niedziela, 23 czerwca 2013
22.Pujdzie pan z nami
Tydzień później...
Już odbył sie pogrzeb. Wszystko powoli wraca do normy. Siedziałam w salonie razem z Robertem, Marco, Mario i Cristiano.
-Ej już złapali tego morderce?-spytał Mario
-Nie...
-Gdybym złapał tego zboczeńca... udusił bym go!-Cris powiedział
Strasznie sie przestraszyłam. Nikt nie wiedział co sie wtedy działo. Poszłam do kuchni Lewy ruszył za mną. Przytuliłam sie do niego.
-Co jest?-spytał
-W... wiem kto zabił Mo...-powiedziałam
-Kto i skąd to wiesz?
-R
onaldo... on powiedział że by zabił tego zboczeńca...- prawie płakałam
-Co sie wtedy stało?-Robert mnie mocno pocałował
-Wracałam z tam tej imprezy i ktoś mnie... prawie mnie ktoś niezgwałcił... Mo mnie uratował... jestem pewna że to Cris...
Robert zadzwonił na policje. Po chwili przyjechali.
-Kto tu obecny nazywa sie Cristiano?
-Ja ale oco chodzi?!
-Pujdzie pan z nami.
Policjanci chwycili Ronaldo za rence.
-Zabije cie s*ko obiecuje ci to.
Cris powiedział gdy koło mnie szedł.
Reszta po chwili pojechała do domów.
Nagle strasznie niedobrze sie poczułam.
Pobiegłam do łazienki i sie tam zamknełam.
-Słonko może dać ci jakieś leki?
-Nie to z nerwów zaraz wyjde.
Od kilkunastu dni sie tak czułam ale myśle że to nadal strach i nerwy. Poszłam do pokoju i tam położyłam sie na łóżku. Robert położył sie koło mnie. Cieszyłam sie że go mam. Po chwili zasnełam. Nastempnego dnia poszliśmy na trening. Chłopaki jak zawsze głupieli. Siedziałam rozmawiając z trenerem.On chyba jest spoko. Było strasznie goronco. Około 13 ruszyłam z Lewym na lody.
-To jakie chcesz?
-Czekoladowe.
-Ok.
Poczułam kogoś dłoń na ramieniu.
-Ciocu ciocu.
-Sara jak tam u was słodziaki.
Ewa siadła koło mnie.
-Super po prostu cudownie... a u ciebie bo wyglądasz słabo.
-To już od kilku dni.-odparłam
-A może idź do lekarza.
-Nie...
-Ciocu a kiedy ty i wujek się ożenicie?-spytała Sara.
-Nie wiem...
Długo rozmawiałyśmy i odpowiadałyśmy na pytania Sary
Prosze komentujcie bo mam 60 wejść a ani jednego komentarza.
Już odbył sie pogrzeb. Wszystko powoli wraca do normy. Siedziałam w salonie razem z Robertem, Marco, Mario i Cristiano.
-Ej już złapali tego morderce?-spytał Mario
-Nie...
-Gdybym złapał tego zboczeńca... udusił bym go!-Cris powiedział
Strasznie sie przestraszyłam. Nikt nie wiedział co sie wtedy działo. Poszłam do kuchni Lewy ruszył za mną. Przytuliłam sie do niego.
-Co jest?-spytał
-W... wiem kto zabił Mo...-powiedziałam
-Kto i skąd to wiesz?
-R
onaldo... on powiedział że by zabił tego zboczeńca...- prawie płakałam
-Co sie wtedy stało?-Robert mnie mocno pocałował
-Wracałam z tam tej imprezy i ktoś mnie... prawie mnie ktoś niezgwałcił... Mo mnie uratował... jestem pewna że to Cris...
Robert zadzwonił na policje. Po chwili przyjechali.
-Kto tu obecny nazywa sie Cristiano?
-Ja ale oco chodzi?!
-Pujdzie pan z nami.
Policjanci chwycili Ronaldo za rence.
-Zabije cie s*ko obiecuje ci to.
Cris powiedział gdy koło mnie szedł.
Reszta po chwili pojechała do domów.
Nagle strasznie niedobrze sie poczułam.
Pobiegłam do łazienki i sie tam zamknełam.
-Słonko może dać ci jakieś leki?
-Nie to z nerwów zaraz wyjde.
Od kilkunastu dni sie tak czułam ale myśle że to nadal strach i nerwy. Poszłam do pokoju i tam położyłam sie na łóżku. Robert położył sie koło mnie. Cieszyłam sie że go mam. Po chwili zasnełam. Nastempnego dnia poszliśmy na trening. Chłopaki jak zawsze głupieli. Siedziałam rozmawiając z trenerem.On chyba jest spoko. Było strasznie goronco. Około 13 ruszyłam z Lewym na lody.
-To jakie chcesz?
-Czekoladowe.
-Ok.
Poczułam kogoś dłoń na ramieniu.
-Ciocu ciocu.
-Sara jak tam u was słodziaki.
Ewa siadła koło mnie.
-Super po prostu cudownie... a u ciebie bo wyglądasz słabo.
-To już od kilku dni.-odparłam
-A może idź do lekarza.
-Nie...
-Ciocu a kiedy ty i wujek się ożenicie?-spytała Sara.
-Nie wiem...
Długo rozmawiałyśmy i odpowiadałyśmy na pytania Sary
Prosze komentujcie bo mam 60 wejść a ani jednego komentarza.
piątek, 21 czerwca 2013
21. Nie prawda prubował ci zdjąć stanik.
Trzy dni później...
Strasznie źle sie czułam. To zapewne przez to co sie stało. Leżałam w łóżku. Chłopaki mieli tydzień wolnego. Robert siedział obok mnie.rrrrr
-Lepiej sie czujesz?-spytał
-Ani troche.
-Słoneczko przynieści herbate?
Kiwnełam głową. Po kilku minutach wrucił. Chciałam spotkać sie z resztą. Poszliśmy do Reusa.
-Cześć wam-powiedział Marco
-Cześć-odparł Lewy
-Jak sie czujesz?-Marco wszedł do salonu
-Okropnie.
Siadłam na kanapie.
-Trzeba sie pozbierać...-Reus mnie przytulił-i żyć dalej.
-Ale ja nie wiem jak.
Rozmawialiśmy o wielu sprawach. Wreszcie wruciła Emi. Weszłyśmy do kuchni. Zrobiłyśmy sobie kakao. Nagle strasznie źle sie poczułam.
-Magda co ci jest?
-Troszke mi słabo. Wruce do domu.
-Odwioze cie.
Poszłyśmy do auta.
-Jak sie trzyma Gabi?
-Jest smutna że nie przeprosiła go.
-On ją zawsze kochał.
-Tak wiem...
-Czy kochasz Marco?
-Tak ale dlaczego pytasz?
-Coś tak mnie naszło.
Wyjełam album i zaczełyśmy go przeglądać.
-A pamientasz to?-spytała
-No jasne Mario chciał mnie utopić.-zaśmiałam sie
-Nie prawda prubował ci zdjąć stanik.
To mnie troszke zdziwiło.
-On cie bardzo lubi.
-Ci... a pamientasz to?
-Jasne.
"Siadłam koło Lewego i Marco.
-Co taka mina?-spytałam
-On mnie obraża!-załkał Robert
-Kto... Reus on ciebie śmieszne.
-Nie prawda pokuciliśmy sie!-oznajmił Marco
-A o co?
-O misia.-Robert sie uśmiechnoł
-Jakiego?
-Tamteho...-Lewy wskazał na Kube
-Ale poco sie o...-przerwał mi Marco
-Bo ten cep nie wierzy że Kuba podrywa tamtą laske.
Zerknełam na Błaszczykowskiego.
-Bo to jest tylko jego kuzynka.
Kuba sie uśmiechnoł i krzyknoł.
-To kuzynka Agi."
czwartek, 20 czerwca 2013
20.Nad rzeką
Płakałam wtulona w Roberta. To przeze mnie. Przypominałam sobie każdą minute.
-Spokojnie śpij...-mówił Lewy z bardzo smutną miną.
-Nie moge to przeze mnie...
-Nieprawda.
Mocno mnie pocałował. Oczy zaczeły mi sie zamykać.
Robert
Zadzwonił telefon powiedzieli że Moritz nie żyje. Szybko tam ruszyłem. Magda siedziała przy jego ciele. Z jej oczu płyneły strumienie łez. Zabrałem ją do domu. Mówiła że to jej wina nie rozumiałem. Wreszcie zasneła. Zaniosłem ją do sypialni a sam zeszłem do kuchni. Btłem tak samo załamany jak ona.
Magda
Otwarłam oczy i zobaczyłam że nie jestem w domu. Zobaczyłam że koło mnie stoj Moritz.
-Nie buj sie.-powiedział
-Gdzie jesteśmy?-spytałam widząc most
-Nie widzisz nad rzeką.
-Dzienkuje ci bardzo...- oczy miałam pełne łez
-Musiałem was ocalić... powiedz Gabi że ja ją kocham.
-D... dobrze.
Uśmiechnoł sie i ruszył dalej.
-Tu jest pienkny ogród... ale ty musisz już iść.
-Sucham?-nie zrozumiałam
-Obudź sie i żyj.
Otwarłam oczy i zobaczyłam Roberta. Spał obok mnie.
Komentujcie bardzo prosze
-Spokojnie śpij...-mówił Lewy z bardzo smutną miną.
-Nie moge to przeze mnie...
-Nieprawda.
Mocno mnie pocałował. Oczy zaczeły mi sie zamykać.
Robert
Zadzwonił telefon powiedzieli że Moritz nie żyje. Szybko tam ruszyłem. Magda siedziała przy jego ciele. Z jej oczu płyneły strumienie łez. Zabrałem ją do domu. Mówiła że to jej wina nie rozumiałem. Wreszcie zasneła. Zaniosłem ją do sypialni a sam zeszłem do kuchni. Btłem tak samo załamany jak ona.
Magda
Otwarłam oczy i zobaczyłam że nie jestem w domu. Zobaczyłam że koło mnie stoj Moritz.
-Nie buj sie.-powiedział
-Gdzie jesteśmy?-spytałam widząc most
-Nie widzisz nad rzeką.
-Dzienkuje ci bardzo...- oczy miałam pełne łez
-Musiałem was ocalić... powiedz Gabi że ja ją kocham.
-D... dobrze.
Uśmiechnoł sie i ruszył dalej.
-Tu jest pienkny ogród... ale ty musisz już iść.
-Sucham?-nie zrozumiałam
-Obudź sie i żyj.
Otwarłam oczy i zobaczyłam Roberta. Spał obok mnie.
Komentujcie bardzo prosze
środa, 19 czerwca 2013
19.Przepraszam...
Z oczu popłyneły mi łzy. Chciałam żeby to był tylko koszmar senny. Zaczoł mnie całować.
-Pomocty!-krzyknełam
Uderzył mnie mocno najpierw w twarz a potem w brzuch.
-Zamknij sie! Jeśli coś jeszcze powiesz to cie zabije.
Nagle usłyszałam znajomy głos.
-Zostaw ją!
-Bo co?
-To...
Opadłam na podłoge gdyż napastnik musiał sie bronić. Mężczyźni zaczeli sie bić. Po chwili mój wybawiciel pomógł mi wstać. Przytuliłam sie do niego. Już odchodziliśmy z tamtąd gdy tamten so nas krzyknoł.
-I tak i tak bendziesz cierpiała!
Wyciongnoł pistolet i szczelił. Nie wemnie tlko w stojącego obok. Upadł na ziemie a na jego koszulce pojawiła sie krew.
-Nie nie nie... prosze...-płakałam
-Ci... nie płacz... musisz być silna.
-Nie moge to prze zemnie.
-Spo... spokojnie.
Koło nas po pogotowie dzwonił jakiś facet.
-Nic niemów.
-Ci...
-Moritz przepraszam...
Nic nie mówił.
Po 5 minutach przyjechało pogotowie. Siedziałam pod jego salom i płakałqm.
-Tracimy go...
W sali usłyszałam pielengniarke.Wyszedł z tamtąd lekarz.
-Przykro mi nic nie mogliśmy zrobić.
-Mog... moge do niego wejść?
-Tak.
Moritz leżał na łóżk.Płakałam cał czas. Do sali wszedł Robert, Gabi i Emi.
-To przezemnie on nie żyje.
-Nie...
Gabi wybiegła. Do mnie podszedł Robert. Zabrał mnie do domu. Nie mogłam spać.
No i mamy śmierć. Prosze komentujcie bo każdy komentarz to pomoc dla mojej weny. No i dzienkuje za czytanie.
-Pomocty!-krzyknełam
Uderzył mnie mocno najpierw w twarz a potem w brzuch.
-Zamknij sie! Jeśli coś jeszcze powiesz to cie zabije.
Nagle usłyszałam znajomy głos.
-Zostaw ją!
-Bo co?
-To...
Opadłam na podłoge gdyż napastnik musiał sie bronić. Mężczyźni zaczeli sie bić. Po chwili mój wybawiciel pomógł mi wstać. Przytuliłam sie do niego. Już odchodziliśmy z tamtąd gdy tamten so nas krzyknoł.
-I tak i tak bendziesz cierpiała!
Wyciongnoł pistolet i szczelił. Nie wemnie tlko w stojącego obok. Upadł na ziemie a na jego koszulce pojawiła sie krew.
-Nie nie nie... prosze...-płakałam
-Ci... nie płacz... musisz być silna.
-Nie moge to prze zemnie.
-Spo... spokojnie.
Koło nas po pogotowie dzwonił jakiś facet.
-Nic niemów.
-Ci...
-Moritz przepraszam...
Nic nie mówił.
Po 5 minutach przyjechało pogotowie. Siedziałam pod jego salom i płakałqm.
-Tracimy go...
W sali usłyszałam pielengniarke.Wyszedł z tamtąd lekarz.
-Przykro mi nic nie mogliśmy zrobić.
-Mog... moge do niego wejść?
-Tak.
Moritz leżał na łóżk.Płakałam cał czas. Do sali wszedł Robert, Gabi i Emi.
-To przezemnie on nie żyje.
-Nie...
Gabi wybiegła. Do mnie podszedł Robert. Zabrał mnie do domu. Nie mogłam spać.
No i mamy śmierć. Prosze komentujcie bo każdy komentarz to pomoc dla mojej weny. No i dzienkuje za czytanie.
wtorek, 18 czerwca 2013
18.Czy ja go jeszcze zobacze?
Robert
Odbijała nam gupawka. Tańczyliśmy hula wyginam śmiało ciało i takie tam. Dziś Magda idzie na jakąś impreze razem z Emi i Gabi. A ja bende z chłopakami wolną chate. Przebrałem sie i wruciłem do domu. Meg biegała po domu szukając ciuchów. Wyjołem telefon i zaczołem dzwonić.
-Cześ Marco wpadniesz?-powirdziałem
-Jasne a kto bendzie?
-Mario ty ja Kuba no i Ronaldo wczoraj przyjechał.-szybko powiedziałem
-A Łukasz?
-Sara...
Zgodził sie wienc teraz dzwonie do Cristiano. Jak sie okazało jest zajenty. Naszykowałem piwo i jakieś chipsy.
Magda
Szukałam jakiegoś ciuhu i znalazłam krutkie spodemki i bluzka z uśmiechem. Robert szykował swoją impreze. Wreszcie ruszyłam do klubi. Zabawa była supcio
Tańczyłyśmy i śpiewałyśmy. Po prostu impreza na maxa. Zbliżała sie 23 wienc postanowiłam wrucić do domu. Pożegnałam sie z dziewczynami i wyszłam. Szedł za mną jakiś facet.Skrenciłam w nastempną uliczke i poczułam jak przyciska mnie do śviany.
-Hej mała pobawimy sie!
-Puść!-krzyknełam
Włożył renke pod moją bluzke. Prubowałam sie wyrwać ale nic z tego. Prubował zsunąć mi spidenki. A ja nic niemogłam nic poradzić.W głowie miałam teraz tylko uśmiechnientą twarz Roberta.Czy ja go jeszcze zobacze?
Z oczu poleciały mi łzy...
Bo najgorsza jest ta myśl że go nie zobaczysz...
To tak prosze o komentarze i smutna wiadomość już w nastempnym rozdziale ktoś umrze. Miłego czekania:D
Odbijała nam gupawka. Tańczyliśmy hula wyginam śmiało ciało i takie tam. Dziś Magda idzie na jakąś impreze razem z Emi i Gabi. A ja bende z chłopakami wolną chate. Przebrałem sie i wruciłem do domu. Meg biegała po domu szukając ciuchów. Wyjołem telefon i zaczołem dzwonić.
-Cześ Marco wpadniesz?-powirdziałem
-Jasne a kto bendzie?
-Mario ty ja Kuba no i Ronaldo wczoraj przyjechał.-szybko powiedziałem
-A Łukasz?
-Sara...
Zgodził sie wienc teraz dzwonie do Cristiano. Jak sie okazało jest zajenty. Naszykowałem piwo i jakieś chipsy.
Magda
Szukałam jakiegoś ciuhu i znalazłam krutkie spodemki i bluzka z uśmiechem. Robert szykował swoją impreze. Wreszcie ruszyłam do klubi. Zabawa była supcio
Tańczyłyśmy i śpiewałyśmy. Po prostu impreza na maxa. Zbliżała sie 23 wienc postanowiłam wrucić do domu. Pożegnałam sie z dziewczynami i wyszłam. Szedł za mną jakiś facet.Skrenciłam w nastempną uliczke i poczułam jak przyciska mnie do śviany.
-Hej mała pobawimy sie!
-Puść!-krzyknełam
Włożył renke pod moją bluzke. Prubowałam sie wyrwać ale nic z tego. Prubował zsunąć mi spidenki. A ja nic niemogłam nic poradzić.W głowie miałam teraz tylko uśmiechnientą twarz Roberta.Czy ja go jeszcze zobacze?
Z oczu poleciały mi łzy...
Bo najgorsza jest ta myśl że go nie zobaczysz...
To tak prosze o komentarze i smutna wiadomość już w nastempnym rozdziale ktoś umrze. Miłego czekania:D
poniedziałek, 17 czerwca 2013
17.Ci... to muj sekret.
Miesiąc później...
Dziś opiekuje sie Sarom. Łukasz ją przywiuzł i zabrał Roberta. Mała spała. Zjadłam śniadanie i zajełam sie moją siostrzenicą. Jest roskoszna.
-Ciociu a gdzie jet wulek Lobelt?-wysepleniła
-Z twoim tatą.
-A mama?
-U cioci Gabi.
Poszłyśmy na plac zabaw i lody. Było super. Zrobiłam kolacje i położyłam sie na kanapie. Leciał jakś horror. Usłyszałam otwierające sie drzwi. Nikogo nie było. Powoli wchodziłam na góre. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w biodrach.
-Aaaa...
-Co słonko?-spytał Lewy
-Ty k*rwa mnie nie strasz!
-Nie rozumiem.
-Oglądałam horror idioto!
Weszłam do sypialni.
-To ja ci pomoge zapomnieć.
Robert powoli rospinał moją koszulke. Rano obudził mnie Mario i Marco.
-Cicho mi tam dzieci!-krzyknełam
-Choć na dół Robert zaliczył glebe.
-Biegne!
Robert leżał na ziemi i sie śmiał a chłopaki prubowali mu pomuc. Ja nie umiałam powstrzymać śmiechu.Poszliśmy na rynek. Marco i Lewy fascynowali sie dziewczynami a Mario mnie wnerwiał.
-No śmiej sie...
-Nie-łaskotał mnie
-Robert... ratuj!
-Za chwile.
Reus pokazał mu jakiegoś rudzielca.
-Gotze poczekaj.
Zdjełam balerinke i żuciłam w bruneta.
-Ała... ci to było?!
-To była moja przyjaciułka baleria. Ona mi bardzo pomaga z takimi jak ty!-zaśmiałam sie
-Moge cie łaskotać?-spytał Mario
-Tak ty zboczeńcu. :D
-Ci... to muj sekret.
-Prosze zostawić tą panią!-powiedziała
My zaczeliśmy sie śmiać.
-Idziemy wreszcie na trening?-spytałam
-Tak tak.
Po 20 minutach siedziałam na ławce. Przywitałam sie z trenerem i zaczeli ćwiczyć.
niedziela, 16 czerwca 2013
16.Cepie gdzie ty to kopiesz?!
Gabi mocno mnie przytuliła. Z oczu leciały mi wielkie łzy. Nie moge nic zrobić.
-Nie wiem dlaczego to zrobiłam... nie wiem.-powiedziałam
-Spokojnie... czy coś czujesz do Kuby?
-Nie to nie tak to było jednorazowe.
-Choć odprowadze cie do domu.-szepneła Gabi
Ruszyłyśmy w strone mojego domu. Pożegnałyśmy sie a ja weszłam do salonu. Chłopaki grali na konsoli.
-Cepie gdzie ty to kopiesz?!
-Odczep sie Łuki!
Poszłam do kuchni. Ktoś mnie przytulił. Odwruciłam sie. Stał koło mnie Kuba.
-Co robisz?-spytałam
-Nic po prostu tak dawno cie nie mogłem przytulić.
-Kuba... -poczułam jego usta na swoich- nie.
-O coci chodzi?!
-Nie tu!
Wrucił do salonu. Około 21 chłopaki sie pożegnali. Robert siadł koło mnie. Zaczeliśmy sie całować.
Rano
Zerknełam na Roberta który jeszcze spał. Zeszłam z łóżka i usłyszałam głos bruneta.
-Gdzie idziesz?
-Zrobić śniadanie.
-Dobrze a wiesz że ładnie wyglondasz?
-Mhy.
Zeszłam na dół. Przygotowałam jedzenie i poszłam sie ubrać. Dziś jest strasznie goronco wienc założyłam sukienke. Poszłam obudzić mojego śpiocha.Powoli zwlukł sie z łóżka. Poszliśmy na trening.
-Hej wam.-Krzyknoł Mario
-Hej.-poczochrałam mu włosy.
3 godziny póżniej...
Wreszcie koniec. Ruszyliśmy na miasto.
-Ja uwielbiam ją...
-Zamilcz błagam.-śmiałam sie
-Droga pani możemy zatańczyć?
-Idioto nie!
-Ale...ja jestem kochany no i...-Prawie siepopłakał
-Ciii... słodziaku.
-Super jestem słodki.j
Chłopaki ryli sie ze śmiechu. Wieczorem wruciliśmy do domu. Byłam śpiąca wienc żuciłam sie na łóżko. Robert postompił tak s
amo.
Przeczytałeś skomentuj
-Nie wiem dlaczego to zrobiłam... nie wiem.-powiedziałam
-Spokojnie... czy coś czujesz do Kuby?
-Nie to nie tak to było jednorazowe.
-Choć odprowadze cie do domu.-szepneła Gabi
Ruszyłyśmy w strone mojego domu. Pożegnałyśmy sie a ja weszłam do salonu. Chłopaki grali na konsoli.
-Cepie gdzie ty to kopiesz?!
-Odczep sie Łuki!
Poszłam do kuchni. Ktoś mnie przytulił. Odwruciłam sie. Stał koło mnie Kuba.
-Co robisz?-spytałam
-Nic po prostu tak dawno cie nie mogłem przytulić.
-Kuba... -poczułam jego usta na swoich- nie.
-O coci chodzi?!
-Nie tu!
Wrucił do salonu. Około 21 chłopaki sie pożegnali. Robert siadł koło mnie. Zaczeliśmy sie całować.
Rano
Zerknełam na Roberta który jeszcze spał. Zeszłam z łóżka i usłyszałam głos bruneta.
-Gdzie idziesz?
-Zrobić śniadanie.
-Dobrze a wiesz że ładnie wyglondasz?
-Mhy.
Zeszłam na dół. Przygotowałam jedzenie i poszłam sie ubrać. Dziś jest strasznie goronco wienc założyłam sukienke. Poszłam obudzić mojego śpiocha.Powoli zwlukł sie z łóżka. Poszliśmy na trening.
-Hej wam.-Krzyknoł Mario
-Hej.-poczochrałam mu włosy.
3 godziny póżniej...
Wreszcie koniec. Ruszyliśmy na miasto.
-Ja uwielbiam ją...
-Zamilcz błagam.-śmiałam sie
-Droga pani możemy zatańczyć?
-Idioto nie!
-Ale...ja jestem kochany no i...-Prawie siepopłakał
-Ciii... słodziaku.
-Super jestem słodki.j
Chłopaki ryli sie ze śmiechu. Wieczorem wruciliśmy do domu. Byłam śpiąca wienc żuciłam sie na łóżko. Robert postompił tak s
amo.
Przeczytałeś skomentuj
sobota, 15 czerwca 2013
15.To chyba twoja władność
Kolejny dzień
Poczułam jak ktoś bieże mnie na rence. Powoli otwarłam oczy. Trzymał mnie Mario.
-O obudziłem cie?
-No troszeczke ale to nic... postawisz mnie na ziemie.-uśmiechnełam sie
-Jasne.
Weszliśmy do salonu. Wszyscy jeszcze spali. Zobaczyłam Roberta jak przekrenca sie na drugi bok. Siedliśmy w kuchni.
-Jak tam u ciebie i Gabi?-spytałam
-Doobrze super... choć ich budzić bo za 40 minut jest trening.
Zaczeliśmy budzić chłopaków. R
30 minut póżniej...
Robert
Siedzieliśmy na treningu. Głowa mnie bolała jak cholera. A Jurgen kazał nam biegać. Umówiłem sie że ide do Łukasza na piwo. Jedno... no niewiem ile.
-Zawioze cie do domu- powiedziała Ewa
-Okej.
Piszczu zaczoł coś śpiewać. Ewa wprowadziła mnie i swojego menża do domu. Megi spała.
Magda
Obudzili mnie Robert Łukasz i Ewa. Lewy runoł na ziemie jak długa.
-To chyba twoja własność-mówiła Ewka.
Powoli zerknełam na leżącego.
-Może... ale on śpi w salonie.
Pomogłam mu usiąść.
-Ile wypił?-spytałam
-Niemam pojencia.
Ja i mojego brata żona gadałyśmy. A chłopaki krzyczeli.
-Cicho pijaki bo zamkne w piwnicy.
Zapadła cisza a potem zaczeli sie śmiać. Nie mogłam spać a rano ruszyłam na stadion. Od razu powiedziałam że Robert żle sie czuje. Zadzwonił mój telefon. Gabi chciała pogadać. Poszłam do kawiarniw której mamy sie spotkać.
-Hej Magda... chciałam sie z tobą spotkać bo... czy kochałaś kiedyś dwie osoby?
-Skarbie niewiem sama nie moge poradzić sobie ze swoimi problemami-spuściłam głowe
-O co chodzi?
-Bo jak Robert miał amnezje... ja i Kuba... my...-rozpłakałam sie
-Ciiii... on sie o niczym nie dowie obiecuje ci to.
Komentujcie bo niewiem czy sie podoba.
Komentujcie bo niewiem czy sie podoba.
piątek, 14 czerwca 2013
14.Zakład
Rano zrobiłam śniadanie i czekałam aż wszyscy sie obudzą. Po 20 minutach byliśmy już na plaży.
-To twoje imie skracamy do Meg!-powiedział Robert
-Jak chcesz.
Gabi na twarzy miała wielki uśmiech.
-Co robiłaś w nocy?-spytałam
-Nic... spałam.
-Zgaduje że z Mario.
-No nie moge jasnowidz!-żartowała
-Zdaniem mojego kochanego brata to czarownica!(:
Zaczełyśmy sie śmiać. Fajnie że jest z Gotze. Mario podszedł do nas.
-Możemy zrobić zakła?
-Jaki?-odparłam z Brysi
-Kto zrobi więcej fotek z turystami.
-Okej ale jeśli przegracie to na trening w poniedziałek idziecie w sukienkach!-powiedzia
łam
-No... niech będzie a wy powiecie Ronaldo że go kochacie.
Zgodzilłyśmy sie. No i po zdięcia.
-Emi idż do tamtego!
-Jasne ale ile już mamy?
-279 no i jeszcze zaraz kilka dojdzie.-Odparłam
Wreszcie podliczenie zdjęć.
-My mamy 357.-owiedział radośnie Lewy.
-A... a my 399-uśmiechnełam sie do nich.
Nastempnego dnia ubrałam Roberta w kiecke i ruszyliśmy na stadion.
-Jeju co sie stało?-spytał Kloppp
-Zakład.:D-zaśmiałam sie
Potem przyszedł Reus i Gotze w miniówkach. Piłkarze nie mogli sie nie śmiać. Wrucilłam do domu. Było strasznie goronco. Nagle pocczułam zimną wode na plecach. Za mną stał Mario.
-Idiota!
-Nie prawda.
Lewy zrobił impre. Byłam zmęczona jak nigdy. Położyłam sie na leżaku patrząc w gwiazdy. Niewiem kiedy zasnełam.
-To twoje imie skracamy do Meg!-powiedział Robert
-Jak chcesz.
Gabi na twarzy miała wielki uśmiech.
-Co robiłaś w nocy?-spytałam
-Nic... spałam.
-Zgaduje że z Mario.
-No nie moge jasnowidz!-żartowała
-Zdaniem mojego kochanego brata to czarownica!(:
Zaczełyśmy sie śmiać. Fajnie że jest z Gotze. Mario podszedł do nas.
-Możemy zrobić zakła?
-Jaki?-odparłam z Brysi
-Kto zrobi więcej fotek z turystami.
-Okej ale jeśli przegracie to na trening w poniedziałek idziecie w sukienkach!-powiedzia
łam
-No... niech będzie a wy powiecie Ronaldo że go kochacie.
Zgodzilłyśmy sie. No i po zdięcia.
-Emi idż do tamtego!
-Jasne ale ile już mamy?
-279 no i jeszcze zaraz kilka dojdzie.-Odparłam
Wreszcie podliczenie zdjęć.
-My mamy 357.-owiedział radośnie Lewy.
-A... a my 399-uśmiechnełam sie do nich.
Nastempnego dnia ubrałam Roberta w kiecke i ruszyliśmy na stadion.
-Jeju co sie stało?-spytał Kloppp
-Zakład.:D-zaśmiałam sie
Potem przyszedł Reus i Gotze w miniówkach. Piłkarze nie mogli sie nie śmiać. Wrucilłam do domu. Było strasznie goronco. Nagle pocczułam zimną wode na plecach. Za mną stał Mario.
-Idiota!
-Nie prawda.
Lewy zrobił impre. Byłam zmęczona jak nigdy. Położyłam sie na leżaku patrząc w gwiazdy. Niewiem kiedy zasnełam.
środa, 12 czerwca 2013
13.Możesz wyjść?!
Następnego dnia wyjechaliśmy nad morze. Były tylko trzy pokoje więc Gabi i Mario musieli być razem. Ubrałam struj i na plaże.
-Idziemy popływać!-krzyknoł Reus
-Okej-odparłyśmy
Po chwili poczułam że Robert bieże mnie na rence i wchodzi do wody.
-Zostaw mnie!-darłam sie
-Dlaczego?
-Bo nie umiem pływać.-powiedziałam.
Nie słuchał tylko wchodził coraz dalej od brzegu. Kurczowo trzymałam sie jego szyj. Prubował mnie uczyć pływać. Wreszcie wyszłam na lond. W tej właśnie chwili Mario uciekał z moim telefonem. Biegł w strone lasku który rusł niedaleko.
-Idioto oddawaj to moje!-krzyknełam
-Aaa...-usłyszałam w odpowiedzi
-Co jest?-Podeszłam do niegi
-Kolec mi sie wbił w noge.
-Już ci go wyjmuje.-śmiała sie Gabi.
In tylko płakał jak małe dziecko.
-Dobra koniec ja ide spać!-oznnajmiłam
Ruszył za mną Robert. Spędziliśmy cudowną noc. Rano dopokoju wparował Mario.
-Witam państwa!
-Cześć.
-Śniadanie!
-Możesz wyjść!?-powiedziałam
-Dlaczego?-spytał
-Bo chce sie ubrać.
-Ale ja zostane.-Mario sie uśmiechnoł
-Won mi z tąd!-żuciłam w niego poduszką
Zjedliśmy i na miasto. Robert mnie wnerwiał na maxa.
-Chej jak leci?-pytał dziewczyn które odpowiadały albo pokazywały środkowy palec.
-Mam cie dosyć!
-Dlaczego?
-O niewiesz?!-powiedziałam
-Ok już nie głupieje.
Siedzieliśmy w klubie. No chłopaki troche
popili a że ja nie mam 18 lat nic nie tknełam.
-Hania... Basia... a Dorota?!-mówił Lewy
-Nie nie i nie jestem Magda.
-A może Meg by lepiej pasowało?
-Niewiem a teraz idż spać!-szepnełam
-Dobra Megi!-padł na łóżko
Ja spałam na kanapie.
Komentarze prosze(: :)
;3
-Idziemy popływać!-krzyknoł Reus
-Okej-odparłyśmy
Po chwili poczułam że Robert bieże mnie na rence i wchodzi do wody.
-Zostaw mnie!-darłam sie
-Dlaczego?
-Bo nie umiem pływać.-powiedziałam.
Nie słuchał tylko wchodził coraz dalej od brzegu. Kurczowo trzymałam sie jego szyj. Prubował mnie uczyć pływać. Wreszcie wyszłam na lond. W tej właśnie chwili Mario uciekał z moim telefonem. Biegł w strone lasku który rusł niedaleko.
-Idioto oddawaj to moje!-krzyknełam
-Aaa...-usłyszałam w odpowiedzi
-Co jest?-Podeszłam do niegi
-Kolec mi sie wbił w noge.
-Już ci go wyjmuje.-śmiała sie Gabi.
In tylko płakał jak małe dziecko.
-Dobra koniec ja ide spać!-oznnajmiłam
Ruszył za mną Robert. Spędziliśmy cudowną noc. Rano dopokoju wparował Mario.
-Witam państwa!
-Cześć.
-Śniadanie!
-Możesz wyjść!?-powiedziałam
-Dlaczego?-spytał
-Bo chce sie ubrać.
-Ale ja zostane.-Mario sie uśmiechnoł
-Won mi z tąd!-żuciłam w niego poduszką
Zjedliśmy i na miasto. Robert mnie wnerwiał na maxa.
-Chej jak leci?-pytał dziewczyn które odpowiadały albo pokazywały środkowy palec.
-Mam cie dosyć!
-Dlaczego?
-O niewiesz?!-powiedziałam
-Ok już nie głupieje.
Siedzieliśmy w klubie. No chłopaki troche
popili a że ja nie mam 18 lat nic nie tknełam.
-Hania... Basia... a Dorota?!-mówił Lewy
-Nie nie i nie jestem Magda.
-A może Meg by lepiej pasowało?
-Niewiem a teraz idż spać!-szepnełam
-Dobra Megi!-padł na łóżko
Ja spałam na kanapie.
Komentarze prosze(: :)
;3
poniedziałek, 10 czerwca 2013
12.Zabije go!
Rano ubrałam się w sportowy ciuch i ruszyłam z Robertem na stadion. Jak zawsze się spóźniliśmy. Nudy, nudy wygłupy i znów nudy. Zobaczyła Gabi i do niej poszłam.
-Hej Bryśka idziemy na zakupy?
-Jasne!
Oglądałyśmy cały sklep i następny... Było już po 15 więc poszłam odprowadzić Gabi. Gdy tylko weszłyśmy naskoczył na nią Moritz.
-Wynoś się!
-Ale o co chodzi?
-Powiedziałem coś!
-Mo co ci odbija?
-Nic tylko nie chce na nią się patrzeć!
-O co chodzi!?-wrzasnęła wnerwiona Gabi
-Nie wiesz a to z Ronaldo?!
-S... skąd o tym wiesz?
-O więc to prawda dz*wko!
-Kto ci to powiedział?
-Cristiano mi się pochwalił że przeleciał moją dziewczynę!
-Nie wyjdę stąd za żadną cenę!
-Oj wyjdziesz...-złapał ją za ramie i chciał wyprowadzić
Gabi się odwinęła i uderzyła go mocno w twarz. Przez chwile zrobiło się cicho. Ja stałam w salonie i na to patrzyłam. Moritz uderzył ją w twarz.
-Nienawidzę cie palancie!
Mo powtórzył uderzenie. Podbiegłam do nich i zaczęłam uspokajać Leitnera. Na nic dobrego to nie wyszło. Odepchnął mnie na szklany regał. Uderzyłam w niego z impetem. Gabi szybko do mnie podbiegła.
-Idiota! Nic ci nie jest?
-Oprócz rozciętej ręki nic.
-Zawiozę cie do szpitala.- powiedziała podnosząc mnie z podłogi
-Jesteś chory psychicznie!-rzuciłam wychodząc
Po jakiś 20 minutach byliśmy w szpitalu. Byłam wnerwiona na tego idiotę.
-Słonce ty moje co ci się stało?
-Moritz oszalał i to tak wyszło.
-Zabije go!
-Spokojnie... a Gabi jak się czuje?
-Dobrze zamieszka u nas przez kilkanaście dni.
Kiwnęłam głową i ruszyłam za moim brunetem. Ułożyłam się na łóżku i zasnęłam. Obudził mnie donośny hałas. Na schodach leżał Robert z swoją torbą. Poszłam mu pomóc. Zrobiłam śniadanie.
-O cześć-mruknęła zaspana blondynka
-Witam witam...
Podałam jej naleśniki. Umalowałam się wreszcie.
Tydzień później...
Siedzieliśmy w klubie.
-Może pojedziemy nad morze jutro wieczorem?- powiedział Marco
-Dobry pomysł to kto jedzie?
-To tak ja Emi, wy i Mario oraz Gabi-mówił znów blondyn.
-Może być... to teraz poproszę pieniążki na nowe ciuchy!-powiedziała Emila
Obleciałyśmy chyba wszystkie sklepy w Dortmundzie.
-A ten struj... a może tamten albo lepiej ten!
-Ten pierwszy!-pokazałam na różowy komplet.
-Okej.
Z nimi można by było wydać wszystkie pieniądze.
-A jakie spódnice...?
-Jakie kol wiek... ja idę na lody!
Ze mną poszła Gabi.
-Mam jej dość może sprzedamy ją tym Turkom?!
-Jasne tylko Marco nie był by szczęśliwy.
-No ale pomysł dobry...
-Tak tak...
Wreszcie wróciłyśmy do domu. A tam chłopaki grają na konsoli. Padłam na kanapę a Bryśka przyniosła dwa piwa.
-Hej Bryśka idziemy na zakupy?
-Jasne!
Oglądałyśmy cały sklep i następny... Było już po 15 więc poszłam odprowadzić Gabi. Gdy tylko weszłyśmy naskoczył na nią Moritz.
-Wynoś się!
-Ale o co chodzi?
-Powiedziałem coś!
-Mo co ci odbija?
-Nic tylko nie chce na nią się patrzeć!
-O co chodzi!?-wrzasnęła wnerwiona Gabi
-Nie wiesz a to z Ronaldo?!
-S... skąd o tym wiesz?
-O więc to prawda dz*wko!
-Kto ci to powiedział?
-Cristiano mi się pochwalił że przeleciał moją dziewczynę!
-Nie wyjdę stąd za żadną cenę!
-Oj wyjdziesz...-złapał ją za ramie i chciał wyprowadzić
Gabi się odwinęła i uderzyła go mocno w twarz. Przez chwile zrobiło się cicho. Ja stałam w salonie i na to patrzyłam. Moritz uderzył ją w twarz.
-Nienawidzę cie palancie!
Mo powtórzył uderzenie. Podbiegłam do nich i zaczęłam uspokajać Leitnera. Na nic dobrego to nie wyszło. Odepchnął mnie na szklany regał. Uderzyłam w niego z impetem. Gabi szybko do mnie podbiegła.
-Idiota! Nic ci nie jest?
-Oprócz rozciętej ręki nic.
-Zawiozę cie do szpitala.- powiedziała podnosząc mnie z podłogi
-Jesteś chory psychicznie!-rzuciłam wychodząc
Po jakiś 20 minutach byliśmy w szpitalu. Byłam wnerwiona na tego idiotę.
-Słonce ty moje co ci się stało?
-Moritz oszalał i to tak wyszło.
-Zabije go!
-Spokojnie... a Gabi jak się czuje?
-Dobrze zamieszka u nas przez kilkanaście dni.
Kiwnęłam głową i ruszyłam za moim brunetem. Ułożyłam się na łóżku i zasnęłam. Obudził mnie donośny hałas. Na schodach leżał Robert z swoją torbą. Poszłam mu pomóc. Zrobiłam śniadanie.
-O cześć-mruknęła zaspana blondynka
-Witam witam...
Podałam jej naleśniki. Umalowałam się wreszcie.
Tydzień później...
Siedzieliśmy w klubie.
-Może pojedziemy nad morze jutro wieczorem?- powiedział Marco
-Dobry pomysł to kto jedzie?
-To tak ja Emi, wy i Mario oraz Gabi-mówił znów blondyn.
-Może być... to teraz poproszę pieniążki na nowe ciuchy!-powiedziała Emila
Obleciałyśmy chyba wszystkie sklepy w Dortmundzie.
-A ten struj... a może tamten albo lepiej ten!
-Ten pierwszy!-pokazałam na różowy komplet.
-Okej.
Z nimi można by było wydać wszystkie pieniądze.
-A jakie spódnice...?
-Jakie kol wiek... ja idę na lody!
Ze mną poszła Gabi.
-Mam jej dość może sprzedamy ją tym Turkom?!
-Jasne tylko Marco nie był by szczęśliwy.
-No ale pomysł dobry...
-Tak tak...
Wreszcie wróciłyśmy do domu. A tam chłopaki grają na konsoli. Padłam na kanapę a Bryśka przyniosła dwa piwa.
niedziela, 9 czerwca 2013
11. Cudownie!
Mario odprowadził mnie do domu. Jutro do Piszczków przyjeżdża Sara. Usnełam bardzo szybko. Rano Ewa pojechała na lotnisko a ja z braciszkiem. Przyszła również Emila. Dowiedziałam sie że za miesiąc przyjedzie Ronaldo. Gupawka znów odbiła chłopakom.
-Choć choć na kolana będzie zabawa od rana...-śpiewali Marco i Kuba
-Ja ci dam zabawe!-krzykneła Emi
-Skarbie...
Zaczełyśmy sie śmiać.
Miesiąc póżniej...
Siedziałam z Robertem i Anką u lekarza.
-Pani nie jest w ciąży!
-Co?
-Robert-pocałowałam go-Cudownie!
Stachurska wyszła. A ja płakałam ze szczęścia. Och jaka ja byłam głupia że mu nie wierzyłam.
-Kocha cie i to bardzo.
-Ja ciebie terz a teraz choć przywitać Cristiano.
Po chwili byliśmy w klubie.
-Nigdy już nie będe ci nie wierzyła!
-A ja będe cie zawsze kochał.
-Chej Robert.
-Cześć to jest Magda.
-Jestem Cris a ty bardzo ładna.
-Dziękyje.
Zabawa była super. Rano spotkałam sie z Gabi.
-Co jest?
-Bo... wczoraj na imprezie... ja z Crisem... ja się z nim przespałam
-Ale jak to?!
-Byłam pijana no i tak jakoś wyszło
-A Moritz?
-No ja niewiem!
-Może sie o tym nie dowie i będzie wszystko dobrze!
-To by było cudowne.
Rozmowa trwała jeszcze troche.
Odprowadziłam ją do dimu i poszłam do Roberta. C.iesze sie że Anka nie jest w ciąży.
-Choć choć na kolana będzie zabawa od rana...-śpiewali Marco i Kuba
-Ja ci dam zabawe!-krzykneła Emi
-Skarbie...
Zaczełyśmy sie śmiać.
Miesiąc póżniej...
Siedziałam z Robertem i Anką u lekarza.
-Pani nie jest w ciąży!
-Co?
-Robert-pocałowałam go-Cudownie!
Stachurska wyszła. A ja płakałam ze szczęścia. Och jaka ja byłam głupia że mu nie wierzyłam.
-Kocha cie i to bardzo.
-Ja ciebie terz a teraz choć przywitać Cristiano.
Po chwili byliśmy w klubie.
-Nigdy już nie będe ci nie wierzyła!
-A ja będe cie zawsze kochał.
-Chej Robert.
-Cześć to jest Magda.
-Jestem Cris a ty bardzo ładna.
-Dziękyje.
Zabawa była super. Rano spotkałam sie z Gabi.
-Co jest?
-Bo... wczoraj na imprezie... ja z Crisem... ja się z nim przespałam
-Ale jak to?!
-Byłam pijana no i tak jakoś wyszło
-A Moritz?
-No ja niewiem!
-Może sie o tym nie dowie i będzie wszystko dobrze!
-To by było cudowne.
Rozmowa trwała jeszcze troche.
Odprowadziłam ją do dimu i poszłam do Roberta. C.iesze sie że Anka nie jest w ciąży.
sobota, 8 czerwca 2013
10. Nie chce na niego się patrzeć!
Nie wiem czy mu wierzyć. Wruciłam do mojego pokoju. Co jest najgorsze w życiu to jak twoja miłość cie skrzywdzi. Z dołu krzykneła Ewka.
-Magda zejdz na dół ktoś do ciebie.
-Nie chce na niego się patrzeć!
-Ale to nie Lewy tylko Kuba!
Zeszłam na dół i ruszyłam do Błaszczyka. Wyszliśmy na spacer.
-O co kaman?
-No bo podobnierz Robert będzie miał dziecko z Anką.
-Przykro mi- przytulił mnie
-Boje sie że to może być prawda a wtedy będzie musiał być ojcem.
-Kochasz go?
-Tak!
-Więc z nim pogadaj.
-Nie!
Po pewnym czasie Kuba wrucił do siebie a ja chodziłam po mieście. Dopiero około 24 wruciłam do domu Łukasz iEwa już spali. Po cichutku weszła do siebie. Płakałam całą noc bez ustanku. A w głowie miałam pustke. Chciałam żeby to nie było dziecko Roberta. I tak minoł kolejny dzień.Leżenie na łóżku i rospacz.
-Siostra musisz z nim pogadać bo on cie kocha a ty jego!
-Już nie!
Zamknełam sie w pokoju i gapiłam na branzoletke. Cholerne życie chciała bym żeby to wszystko sie nie zdażyło.Ale musze żyć założyłam coś na siebie i poszłamm na trening chłopaków. Robert ciąglle sie na mnie patrzył
-Prosze porozmaeiajmy.
-Nie mamy o czym więc!
- Kocham cie -powiedziałam sama do siebie.
Wreszcie koniec. Zeszłam z boiska i ruszyłam w strone wyjścia. Nie mogłam powstrzymać łez. Robert złapał mnie.
-Błagam to nie może być moje dziecko!
-Niewiesz tego... a Łukasz miał rracie jestem za młoda i głupia żeby być w takim zzwiązku!
-Nie prawda ja chce żebyś była przy mnie.
Odeszłam nie słuchając co muwi. Nie powinnam sie denerwować pomyślałam. Poszłam do parku i tam sie popłakałam.
- Czemu płaczesz?-pytałam siebie.
Magda ej... co jest!-usłyszałam znajomy głos.
Był to Mario.
-Wiesz coś mi wpadło do oka-zaśmiałamsie.
-Dobra... idziesz ze mną nalidy?
-Chętnie.
Po 15min dtarliśmy pod lodziarnie. Wreszcie si€ śmiałam.
_________
Za błędy sory ale to na telefonie i komentujcie dziś dodam jeszcze jeden
-Magda zejdz na dół ktoś do ciebie.
-Nie chce na niego się patrzeć!
-Ale to nie Lewy tylko Kuba!
Zeszłam na dół i ruszyłam do Błaszczyka. Wyszliśmy na spacer.
-O co kaman?
-No bo podobnierz Robert będzie miał dziecko z Anką.
-Przykro mi- przytulił mnie
-Boje sie że to może być prawda a wtedy będzie musiał być ojcem.
-Kochasz go?
-Tak!
-Więc z nim pogadaj.
-Nie!
Po pewnym czasie Kuba wrucił do siebie a ja chodziłam po mieście. Dopiero około 24 wruciłam do domu Łukasz iEwa już spali. Po cichutku weszła do siebie. Płakałam całą noc bez ustanku. A w głowie miałam pustke. Chciałam żeby to nie było dziecko Roberta. I tak minoł kolejny dzień.Leżenie na łóżku i rospacz.
-Siostra musisz z nim pogadać bo on cie kocha a ty jego!
-Już nie!
Zamknełam sie w pokoju i gapiłam na branzoletke. Cholerne życie chciała bym żeby to wszystko sie nie zdażyło.Ale musze żyć założyłam coś na siebie i poszłamm na trening chłopaków. Robert ciąglle sie na mnie patrzył
-Prosze porozmaeiajmy.
-Nie mamy o czym więc!
- Kocham cie -powiedziałam sama do siebie.
Wreszcie koniec. Zeszłam z boiska i ruszyłam w strone wyjścia. Nie mogłam powstrzymać łez. Robert złapał mnie.
-Błagam to nie może być moje dziecko!
-Niewiesz tego... a Łukasz miał rracie jestem za młoda i głupia żeby być w takim zzwiązku!
-Nie prawda ja chce żebyś była przy mnie.
Odeszłam nie słuchając co muwi. Nie powinnam sie denerwować pomyślałam. Poszłam do parku i tam sie popłakałam.
- Czemu płaczesz?-pytałam siebie.
Magda ej... co jest!-usłyszałam znajomy głos.
Był to Mario.
-Wiesz coś mi wpadło do oka-zaśmiałamsie.
-Dobra... idziesz ze mną nalidy?
-Chętnie.
Po 15min dtarliśmy pod lodziarnie. Wreszcie si€ śmiałam.
_________
Za błędy sory ale to na telefonie i komentujcie dziś dodam jeszcze jeden
piątek, 7 czerwca 2013
Pół miesiąca później...
Rano obudziło nas pukanie do drzwi. Zeszłam oteorzyć. Zobaczyłam tam Anke.
-Co ty tu robisz!?
-Zawołaj Roberta!
Mój kochany po cheili stał obok nas.
-Sucham?
-Jestem w ciązy i to z tobą!
-Co... nie to nie może być prawda!
Wybiegłam z tamtąd płacząc. Jak to on ma z nią dziecko. Po chwili byłam pod domem mojego brata.
-Co się stało?
-On... ona jest w ciąży!
-Spokojnie to nie moze być prawda.-mówiła Ewa
Położyłam się w moim swoim dawnym pokoju. Piszczkowie zaraz wyszli. Wiedziałam gdzie Łuki chowa alkochol. Potem stanełam na balkonie i siadłam na oparciu. Wszedł
za mną Łukasz.
-Idiotko co robisz!
-Nic bez niego niemam poco żyć!
-On cie kocha na treningu wciąz płakał! I złaś z tamtąd!
-Naprawde?
-Tak! Zawioze cie do niego
Rano obudziło nas pukanie do drzwi. Zeszłam oteorzyć. Zobaczyłam tam Anke.
-Co ty tu robisz!?
-Zawołaj Roberta!
Mój kochany po cheili stał obok nas.
-Sucham?
-Jestem w ciązy i to z tobą!
-Co... nie to nie może być prawda!
Wybiegłam z tamtąd płacząc. Jak to on ma z nią dziecko. Po chwili byłam pod domem mojego brata.
-Co się stało?
-On... ona jest w ciąży!
-Spokojnie to nie moze być prawda.-mówiła Ewa
Położyłam się w moim swoim dawnym pokoju. Piszczkowie zaraz wyszli. Wiedziałam gdzie Łuki chowa alkochol. Potem stanełam na balkonie i siadłam na oparciu. Wszedł
za mną Łukasz.
-Idiotko co robisz!
-Nic bez niego niemam poco żyć!
-On cie kocha na treningu wciąz płakał! I złaś z tamtąd!
-Naprawde?
-Tak! Zawioze cie do niego
środa, 5 czerwca 2013
Wreszcie!
Magda
Obudziłam się w szpitalu.Koło mnie siedział Piszczek.Trochę słabo się czułam ale wyszłam do domu. Następnego dnia Łukasz zabrał mnie na trening. Chciałam zaszyć sobie oczy żeby nie widzieć jak Robert całuje Ankę.patrzyłam jak głupieje Marco, Kuba i Mario. Nagle jeden z tych kochanych idiotów kopną piłkę a ona walnęła Roberta głowę. Stachurska mówiła do niego.
-Robert słoneczko co ci jest?
Nic nie odpowiedział.
-Serdelku boli cie głowa?-spytała jeszcze raz
-K*rwa co ty tu robisz?!
-Misiaczku...
-Czy ktoś do cholery powie mi co robi tu to babsko!
Wreszcie wydusiłam z siebie coś.
-Robert na pewno nic ci nie jest?
-Nie kochanie tylko głowa mnie...-do oczu napłynęły mi łzy.
On mnie pamięta to... to niewiarygodne och jak ja się ciesze. Przytulił mnie a Ania odeszła. Po 20 minutach skończył się trening. Wsiadłam z Robertem do auta.
-Wyjaśnij mi o co chodzi?!
-Dobra.To tak miałeś wypadek...gdy się wybudziłeś pamiętałeś tylko Ankę i mówiłeś że ona jest twoim skarbem...chciałam wrócić do Polski ale powstrzymał mnie Kuba-tu zamilkłam-no a dziś znów mnie pamiętasz.Wreszcie!
-Musze ci to jakoś wynagrodzić.
Uśmiechnełam się.
-No ja myślę!
Weszliśmy do sypialni i zaczęliśmy się całować.Potem zeszłam na dół w prześcieradle i zaczęłam oglądać TV. Następnego dnia kupiłam wszystkie rzeczy na urodziny Lewego oczywiście niespodzianka. Zapomniałam powiedzieć że jutro 21 sierpnia. Z dziewczynami kupiłyśmy sobie nowe garderoby. Było super Lewy nic nie wiedział. Chłopaki przyszli pograć w FiFe. Darli się w niebo głosy i dokuczali.
-Ty debilu do kogo?-krzyknął Mario
-Do cioci Klochy albo do wujka Stefana!
Śmiałam się z nich bo głupawka zawsze im doskwiera. Robert zasnął na kanapie. Rano wyszłam do klubu i zaczęłam myśleć jaki pretekst dać Robertowi żeby zemną tu przyszedł. Wróciłam do domu on już wstał.
-Pójdźmy na spacer bo chce coś wypić!
-Okej piękna!
W torbie miałam sukienkę. Szliśmy tak pół godziny. I wreszcie. weszliśmy do klubu.
-Sto lat Robert! Hip hip...-krzyczeli wszyscy.
-Dziękuje och zapomniałem że to dziś- uśmiechał się
Zabawa była nie z tej ziemi.
-I jeszcze jeden i jeszcze dwa sto lat sto lat niech żyje nam...
-Jeszcze po kropelce jeszcze po kropelce...
Śpiewali i tańczyli do 1 w nocy. Robert i ja wróciliśmy do domu. patrzyłam prosto w jego oczy .Poszliśmy do łazienki w której czekała niespodzianka. To był cudowny dzień.
-Wiesz czym jest miłość?-spytał Robert.-Według historii wojną według chemii reakcją według sztuki sercem... a według mnie tobą!
-Ty jesteś dla mnie jak własna odmiana narkotyków uzależniasz i nie pozwalasz odejść!
Pocałowaliśmy się namiętnie. Czego chcieć więcej oprócz kochającej cie osoby?
to sukienka na impreze
LIEBSTER AWARD
LIEBSTER AWARD
Nominowana przez Gabi Reus
1. Imię?
2. Ulubiona drużyna ?
3. Czy wierzysz w przeznaczenie?
4. Ulubiona Liga?
5. Najlepszy piłkarz/e? Za co go/ich lubisz
6. Masz zwierzątko?
7. Masz rodzeństwo?
8. Co lubisz robić w wolnym czasie?
9. Interesujesz się inną dyscypliną sportową?
10. Od kiedy prowadzisz bloga/i?
11. Lubisz pisać opowiadania?
1.Magda 2.Borussia Dortmund
3. Tak!
4.Bundes Liga
5.Marco Reus i Robert Lewandowski. Po prostu za grę.
6.Nie
7. Nie
8.Grać w piłkę
9.Nie
10.Od 17.05.2013r
11.Tak i to bardzo!
Moje nominacie
1.http://forevermarcoreus.blogspot.com 2.http://two-love-one-life.blogspot.com 3.http://dlugi-sen-lukasza.blogspot.com 4.http://wygraliciktorzyniezwatpili.blogspot.com 5.http://pilkarz-z-borussi-moim-zyciem.blogspot.com/ 6.http://zakochana-w-robercie-lewandowskim.blogspot.com/ 7.http://revengeisnotalwayssweet.blogspot.com/ 8.http://marco-kamila-bvb.blogspot.com/ 9.http://zlaczyla-nas-pilka.blogspot.com/ 10.http://quiet-another-bvb-story.blogspot.com/ 11.http://kuba-justyna-story.blogspot.com/
Pytania
1.Imię? 2.Ile masz lat? 3.Lubisz czytać blogi? 4.Ulubiony kolor? 5.Ulubiony film? 6.Masz rodzeństwo? 7.Grasz na jakimś instrumencie? (Jeśli tak to jakim?) 8.Ulubiony piłkarz? 9.Kturemu klubowi kibicujesz? 10.Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? 11.Czy podoba ci się mój blog? (Oceń 1-10)
Subskrybuj:
Posty (Atom)