Dziś poszłam z Gabi Marco i Kubą na zakupy. Jeju długo nam szło. Byliśmy właśnie w obówniczym. Gabrysia przymierzała buty.
-E... Kuba sprawdzisz jakie są jeszcze numery?-blondynka spytała.
-Oczywiście... 73, 53 i 63...-odparł
-Haha...-Marco wybuchł śmiechem
-Co? Marco!
Wszyscy sie śmiali. Dziś trening ma być około 16. Wruciłam do domu.
-Cześć moje słodziaki.-Robert pogłaskał mnie po brzuchu
-Hej-pocałowałam go- A co to ma być?
Lewy pod bluzką miał poduszke.
-Chce zobaczyć jak to jest.
Siedliśmy do obiadu. Została godzina do treningu. Było wesoło. Gdy doszliśmy na stadion zaczeły sie pytania.
-Co mu jest?-Mario zapytał
-Jest w ciąży tak samo jak ja.
- Super... Lewandowski w cionży
-Widze już nagłówki gazet...
-Ja też
Zaczeli biegać. Zaraz sposzczegłam Emile i Gabi oraz Cath.
-Cześć dziewczyny.
-Hej-odezwały sie
Siadłyśmy na ławce. Po chwili usłyszałyśmy śpiew.
-Choć kochanie bendzie fajnie...-zaczoł Mario ale przerwał mu Mats- To nie tak śpiewa sie... Dotknij dotknij czuje że jesteś blisko chce poczuć twoją dłoń...
Wszyscy zaczeli śpiewać.
-Ja ci dam!-Cath krzykneła.
-Ale ja cie kocham... a wszystko to bo ciebie kocham... choć pokaże czym moja miłość jest dla ciebie zabije sie.-Mats śpiewał piosenke Ich Troje.
-Skond ty to znasz?-spytałam
-Od Lewego... a wszystko to...
Tak śpiewali reszte treningu.
hehe ;3 fajne ;D
OdpowiedzUsuńHaha dzienki Gabi :D
UsuńChciałabym słyszec, jak Mats śpiewa po polsku :)
OdpowiedzUsuńRozdział super!
Czekam na kolejny! :>
Pozdrawiam ciepło i zapraszam na moje blogi, mile widziane komentarze :3
Ja też. Dzienki.
Usuń