niedziela, 14 lipca 2013

37.Wynocha!

Obudziłam sie w bardzo dobrym humorze. Siedziałam z Emilą i Gabi przez cały dzień. Brakowało mi Roberta. Opalałyśmy leżąc nad basenwm. Było bardzo fajnie.
-To co robimy?-spytała Emilka
-Leżymy...
Tak zleciał czas do około 15. Poszłam do pokoju w którym mieszkałam. Na telefonie był numer Roberta. Zadzwoniłam ale nie odbierał. Dziewczyny wyciongneły mnie na lody. Poszłyśmy do parku. Śmiałyśmy sie i żartowałyśmy. Znów zadzwoniłam do mojego kochanego.
-Słucham... słucham...
Żuciłam telefonem o podłoge. Zaczełam płakać.
-Co sie stało?
-Ona odebrała!
-Kto?
-Anka...
Dziewczyny zrozumiały że dzwoniłam do Roberta. Emilia pociongneła nas do auta. Jechałyśmy do mieszkania Lewego. W salonie siedziała Iwona i Anka.
-Robert!
-Skarbie dzięki ci że tu jesteś.
-Anka wynoś sie!-krzyknełam
-Dziecko nie roskazuj jej!-powiedziała Iwona
-Ty też możesz wyjść!
-To nie twój dom...
-Wynocha!
Robert stał koło mnie i sie uśmiechał.
-Mam jeszcze ci coś uświadomić tak jak wtedy?!-Anka sie zaśmiała
-Anka wyjdź!-Emila wyprowadziła obie panie
Byłam zła i to bardzo. Siadłam na kanapie.
-Robert błagam cie zrób mi melise.
Siedzieliśmy tak aż przyjechali Mario i Marco. Leżeliś na kanapie i fotelach. Już kiedyś tak było ale wtedy był tu Mo.Siedzieliśmy troche a potem pożegnaliśmy sie.
-Przedstawie cie mojej rodzinie...
-Dobrze a kiedy?
-Kiedy masz wolne?
-Za pół tygodnia...
-Wtedy pojedziemy.
Bałam sie z nimi spotkać. Od 10 lat ich niewidziałam. Robert mnie łaskotał.  Kocham go jak wariatka. Nastempnego dnia ruszyliśmy na trening. Głupawka jak zawsze no ale to przeciesz norma. Klopp nie mógł sobie poradzić. Ustaliłam z Robertem że zatrzymamy sie w Monachium. A potem dalej... nbo to taki wyjast busem jedzie też Łukasz Marco i Gabi oraz Mario i Emi.

1 komentarz: