Langerak nie zwrucił na nad uwag. Siadł koło swojej torby.
-Co sie stało?-spytałam
-Nic!
-No powiedz...
-Nie!
-Prosze
-Co mam powiedzieć że Robert w wieczór kawalerski przespał sie z moją dziewczynom?!-wrzasnoł
Te słowa tak bardzo mnie z szokował. Zatkałam twarz rękami i płakałam.
-Nie... to nie może być prawda...
-Ale jest!
Marco klenknoł obok mnie.
-Marco prosze... powiedz że to nie prawda błagam...
Langerak wstał wnerwiony.
-Zabije go! Zabije!
-Uspokuj sie!-wrzasnełam
Zaczoł boleć mnie brzuch. Wystraszyłam sie bo może coś stać dziecku.
-Co sie dzieje?
-Nic... ide gdzieś musze sie przewietrzyć...
Wyszłam ze stadionu. Wyjełam telefon i napisałam do Ani. Spotkałyśmy sie przy rynku.
-Hej to co idziemy?
-Tak... opowiem ci po drodze co sie stało...
Płakałam jak nigdy.
-Bardzo mi przykro.
-Wiem :(-powiedziałam-choć musze sprawdzić...
Strasznie bałam sie o dziecko. Brzuch nie przestawał mnie boleć. Anna weszła ze mną. Lekarz zbadał mnie i zaczoł mówić.
-Nie powinna pani sie przemęczać ani denerwować gdyż to szkodzi bardzo dziecku...
-Oczywiście...
-Jeżeli pani sie pani zbytnio zdenerwuje może pani poronić...
Wyszłam od lekarza ze łzami w oczach.
-Choć wyjaśnie to z Lewym a ty sie spakujesz
Pokiwałam głową i poszłam z nią do auta. Bałam sie co powie Robert. Zadzwonił mój telefon.
-Halo..
-Jak sie czujesz?
-Źle okropnie...
-Yhm... powiem jedno prosze wybacz mu...
-Nie wiem
-On cie za bardzo kocha
-Musze pomyśleć pa...
Pomyślałam gdzie moge iść.
-Aniu zawieziesz mnie na cmętarz?
-Oki...
Powoli szłam do grobu Moritza. Gdyby tu był może było by lepiej. "Mo prosze cie nie umiem tu żyć... gdy wszystko jest dobrze nahle sie psuje..."
Biedna:-( mam nadzieje ze sie jej ulozy
OdpowiedzUsuń