Ruszyliśmy do sali. Robert tańcował z Anią. Xabi pociongnoł mnie na kanape która była w holu. Siedliśmy naa niej. Xabi uśmiechał sie zalotnie. Położył ręke na moim kolanie. Odsunełam sie od niego. Przysunoł sie do mnie i chwycił mnie za ręce. Jego twarz zbliżyła sie do mnie. Pocałował mnie mocno i nachalnie. Odsunełam sie szybko. Dostał o demnie w twarz.
-Idiota!
-Kocham cie...
-A ja ciebie nie!
-Prosze cie... gdy wtedy w Madrycie cie poznałem od razu moje serce zaczeło bić dla ciebie... prosze cie choć ze mną...
-Xabi nigdy cie nie kochałam więc zostaw mnie prosze...
Przytulił mnie mocno. Jego ręce zjechały na moje biodra. Kopnełam go w krocze i odeszłam. Byłam strasznie wnerwiona. Poszłam do łazienki chciałam teraz być sama. Osunełam sie pod ścianą. Zalałam sie łzami. Mijały kolejne minuty a ja byłam tam sama w ciszy. Nagle do toalety wszedł pan młody i Mario.
-Wreszcie cie znaleźliźmy...-Reus klenknoł obok mnie-Co sie stało?
-Xabi mnie pocałował i powiedział że zakochał sie we mnie...
Spędziliśmy tam we trójke 30 minut.Wyszliśmy do sali. Usiadłam obok Crisa bo Robert nadal z kimś tańcył.
-Co tam blondyno?
-Cris odczep sie od moich włosów...
Ronaldo bawił sie moimi włosami. Poczochrałam jego nażelowaną fryzure. Oburzył sie strasznie.
-Kobieto układałem to godzine... jesteś okropna...
5 godzin później...
Leżałam w sypialni zastaniawiając sie jak to będzie gdy urodze. Nasze maleństwo. Z takimi myślami zasnełam. Rano Robert był zdenerwowany na maxa.
-Czemu nie powiedziałaś?
-Czego?
-O tym co Xabi...
-Robert nie przejmuj sie tym kocham cie;*
Zeszliśmy na dół. Zrobiłam śniadanie Lewy włączył jakiś film.
Przepraszam że nie dodawałam tak długo ale nie miałam weny :(
Dziś Robert kończy 25 lat więc wszystkiego najlepszego... :D
Prosze was o komętarze bo karzdy pomaga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz