Stał na przeciwko mnie. Nogi zrobiły mi sie jak z galarety. Nigdy nie widziałam tak pięknego faceta. On wpatrywał sie w moją twarz. Czułam sie pierszy raz od miesiąca tak dobrze. W oczach pojawiły mi sie łzy. Uśmiechnełam sie do niego. To ten jedyny...
-Ty... ty...
-Robert...-wpadłam w jego ramiona
-Ty żyjesz:)
-Tak...
-To nie jest zwykły sen...
-Robert ja żyje i tu jestem
Mocno wpił sie w moje usta. Tak mi tego brakowało. Płakałam wtulona w jego ramiona. Dawno mu wybaczyłam to że wtedy mnie uderzył. Kocham go.
-Magda...-podeszła do nas Gabi
-Gabi-przytuliłam sie do niej
Zaczeliśmy rozmawiać. Około 20 ruszyliśmy do domu Lahma. Oni czekali przed domem bo miałam tam tylko torebke ubrań. Weszłam do salonu. Ktoś złapał mnie za ręke. Zaczoł całować. Odepchnełam go. Był to Arjen nie nawidze go. Uderzyłam go w policzek. Pobiegłam po ciuchy.
-Mała prosze cie...
-Arjen odczep sie!
-Jesteś sama nikomu na tobie nie zależy!
-Mam Roberta...
-Hahaha a więc wraczas do Dortmundu...
-Tak!
-Odezwij sie jak będziesz chciała być z prawdziwym facetem...
-Z tobą?-pokiwał głową-Wolała bym wszystkich oprucz ciebie...
Wyszłam z domu. A ten za mną. Robert mnie przytulił.
-Ta twoja dupa dobra jest w łóżku!
-Nie myśl że ona z tobą by to zrobiła...
-Ze mną nie ale Lahm za coś dawał jej tu mieszkać...
Robert udeżył Robbena w twarz. Siedliśmy do auta. Lewy mnie przytulił. Droga jest długa więc oparłam sie o ramie Roberta i powoli zasypiałam. Rano byliśmy już w Dortmundzie. A zapomniałam powiedzieć. Będziemy mieć dziewczynke. Siedziałam w salonie. Marco dorwał pisaki i malował coś na moim brzuchu. Tak jak małe dzieci sie zachowywał. Namalował arcydzieło.
-Paczaj-powiedział-tak będzie wyglondało twojwe dziecko.
Nie powiem pięknie namalował... swoją podobizne. xD
-Jest pewien szczegół urodze dziewczynke...
-Szlak... a chciałem żeby był chłopczyk...
-To zrób dziecko Gabi..
-Ale ona na razie nie chce... a ja kocham dzieci:)
-Wiem-pogłaskałam go po głowie-zajmiesz sie moim...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz