wtorek, 27 sierpnia 2013

53. Tak

Siedziałam bardzo długo przy jego grobie. Postanowiłam wyjaśnić to z Robertem. Po 30 minutach byłam w domu.
-Robert...
-Magda ja tak tego żałuje... przepraszam...
-Dlaczego to zrobiłeś?
-Ja byłem strasznie pijany... ja tylko ciebie kocham jeżeli mnie zostawisz zrozumiem ale ja cie będę kochał zawsze...
-Proszę cie nie rań mnie... nigdy dobrze...
-Tak kochanie jesteś tą którą tak kocham-pocałował mnie mocno
-Ja muszę odpocząć więc idę spać pa
-A moge z tobą-uśmiechnoł sie
-Tak
-A wiesz że cie  kocham -szepnoł
-Nie
-To ci mówie
-A ja tobie że cie kocham-pocałowałam go
-A jak nazwiemy małą?-spytał
-Nie wiem
-Może Lena...
-Dobrze
-Zaraz wruce słońce
-Oki-położyłam się na łóżku.
Po chwili przyszedł do mnie i mocno przytulił.
-Choć na dół...
Zeszłam i zobaczyłam cudowną kolacje.
-Proszę...
Siedziałam na przeciw niego. Nagle kleknął prze demną.
-Magdo czy chcesz zostać moją żoną?
-Tak...
Przytulił mnie i nałożył pierścionek na palec.
 Z oczu popłyneły mi łzy. Kocham go to ten i to wiem.



sobota, 24 sierpnia 2013

52. To nie może być prawda...

Langerak nie zwrucił na nad uwag. Siadł koło swojej torby.
-Co sie stało?-spytałam
-Nic!
-No powiedz...
-Nie!
-Prosze
-Co mam powiedzieć że Robert w wieczór kawalerski przespał sie z moją dziewczynom?!-wrzasnoł
Te słowa tak bardzo mnie z szokował. Zatkałam twarz rękami i płakałam.
-Nie... to nie może być prawda...
-Ale jest!
Marco klenknoł obok mnie.
-Marco prosze... powiedz że to nie prawda błagam...
Langerak wstał wnerwiony.
-Zabije go! Zabije!
-Uspokuj sie!-wrzasnełam
Zaczoł boleć mnie brzuch. Wystraszyłam sie bo może coś stać dziecku.
-Co sie dzieje?
-Nic... ide gdzieś musze sie przewietrzyć...
Wyszłam ze stadionu. Wyjełam telefon i napisałam do Ani. Spotkałyśmy sie przy rynku.
-Hej to co idziemy?
-Tak... opowiem ci po drodze co sie stało...
Płakałam jak nigdy.
-Bardzo mi przykro.
-Wiem :(-powiedziałam-choć musze sprawdzić...
Strasznie bałam sie o dziecko. Brzuch nie przestawał mnie boleć. Anna weszła ze mną. Lekarz zbadał mnie i zaczoł mówić.
-Nie powinna pani sie przemęczać ani denerwować gdyż to szkodzi bardzo dziecku...
-Oczywiście...
-Jeżeli pani sie pani zbytnio zdenerwuje może pani poronić...
Wyszłam od lekarza ze łzami w oczach.
-Choć wyjaśnie to z Lewym a ty sie spakujesz
Pokiwałam głową i poszłam z nią do auta. Bałam sie co powie Robert. Zadzwonił mój telefon.
-Halo..
-Jak sie czujesz?
-Źle okropnie...
-Yhm... powiem jedno prosze wybacz mu...
-Nie wiem
-On cie za bardzo kocha
-Musze pomyśleć pa...
Pomyślałam gdzie moge iść.
-Aniu zawieziesz mnie na cmętarz?
-Oki...
Powoli szłam do grobu Moritza. Gdyby tu był może było by lepiej. "Mo prosze cie nie umiem tu żyć... gdy wszystko jest dobrze nahle sie psuje..."

piątek, 23 sierpnia 2013

51. Numer

-A co to za film?-spytałam
-A no wiesz... komedia :D
Nom okazało sie że to horror. Zasnełam bo wtulona w niego czułam sie taka bezpieczna. Gdy sie obudziłam na demną stał Mario i Mats. Gabili sie na mnie.
-Idioci co sie paczacie?
-Bo nam sie nudzi a Lewy gdzieś sie szlaja...
-A nie macie swoich dziewczyn?
-Nie bo poszły na zakupy...
-To co robimy?-spytałam
Chłopaki padli na podłoge. Zobaczyłam... Łukiego. Szukał kogoś.
-Heja sisi widziałaś Mario i Matsa?
-Nie... a co?
-Był zakład i zwiali ze stadionu...
-Yhm... to leć ich szukać
Poczochrałam im włosy. Poszluśmy na miasto. Pomyślałam o zakładach i wymyśliłam. Z uśmiechem zaczełam im mówić jak mam pomysł.
-To tak kto pierszy zdobędzie czyjś numer telefonu...
-Zgoda-powiedzieli
Wybrałam sobie cel. Był to blondyn który siedział przy sklepie. Podeszłam do niego.
-Hej...jestem Magda...
-Cześć Krystian...
-Dasz mi swój numer?
-Eee jasne...-podał a ja pobiegłam do chłopaków.
Mario oberwał w twarz od jakiejś dziewczyny. Słodki jest. Wygrałam bo Mats dostał numer wcześniej :(
-To co Mario tańczy balet na treningu a Megi idzie...-trzepnełam go w głowe-Meg musi wejść do szatni jak Marco będzie w samych bokserkach hahahaha
Poszliśmy na stadion. Gotze zaczoł tańczyć. Za niecałe 15 minut trening więcMats powiedział że mam tam wejść.
-Meg... co ty tu...
-Mats zakład itp...
-Aha kamam to ja tylko spodenki i bbluzke zakładam i idziemy na murawe.Nagle okazało sie że nas zamkneli.
-Idioci! Otwierać!
-Gdy wyjde to ich zatuke-mówił Marco
Siadłam na podłodze i tak siedziałam.Marco był wkurzony jak nie wiem co.
-Marco siądź sobie...
-Trener mnie zatucze-lamentował
I nagle drzwi sie otwarły. Do środka wparował Langerak.

czwartek, 22 sierpnia 2013

środa, 21 sierpnia 2013

50. A ja ciebie nie!

Ruszyliśmy do sali. Robert tańcował z Anią. Xabi pociongnoł mnie na kanape która była w holu. Siedliśmy naa niej. Xabi uśmiechał sie zalotnie. Położył ręke na moim kolanie. Odsunełam sie od niego. Przysunoł sie do mnie i chwycił mnie za ręce. Jego twarz zbliżyła sie do mnie. Pocałował mnie mocno i nachalnie. Odsunełam sie szybko. Dostał o demnie w twarz.
-Idiota!
-Kocham cie...
-A ja ciebie nie!
-Prosze cie... gdy wtedy w Madrycie cie poznałem od razu moje serce zaczeło bić dla ciebie... prosze cie choć ze mną...
-Xabi nigdy cie nie kochałam więc zostaw mnie prosze...
Przytulił mnie mocno. Jego ręce zjechały na moje biodra. Kopnełam go w krocze i odeszłam. Byłam strasznie wnerwiona. Poszłam do łazienki chciałam teraz być sama. Osunełam sie pod ścianą. Zalałam sie łzami. Mijały kolejne minuty a ja byłam tam sama w ciszy. Nagle do toalety wszedł pan młody i Mario.
-Wreszcie cie znaleźliźmy...-Reus klenknoł obok mnie-Co sie stało?
-Xabi mnie pocałował i powiedział że zakochał sie we mnie...
Spędziliśmy tam we trójke 30 minut.Wyszliśmy do sali. Usiadłam obok Crisa bo Robert nadal z kimś tańcył.
-Co tam blondyno?
-Cris odczep sie od moich włosów...
Ronaldo bawił sie moimi włosami. Poczochrałam jego nażelowaną fryzure. Oburzył sie strasznie.
-Kobieto układałem to godzine... jesteś okropna...
                  5 godzin później...
Leżałam w sypialni zastaniawiając sie jak to będzie gdy urodze. Nasze maleństwo. Z takimi myślami zasnełam. Rano Robert był zdenerwowany na maxa.
-Czemu nie powiedziałaś?
-Czego?
-O tym co Xabi...
-Robert nie przejmuj sie tym kocham cie;*
Zeszliśmy na dół. Zrobiłam śniadanie Lewy włączył jakiś film.

Przepraszam że nie dodawałam tak długo ale nie miałam weny :(
Dziś Robert kończy 25 lat więc wszystkiego najlepszego... :D
Prosze was o komętarze bo karzdy pomaga

czwartek, 15 sierpnia 2013

49. Obiecuje

No i jest dziś ślub. Ubraliśmy sie i pojechaliśmy na miejsce. Moja ciąża jest już widoczna bo to prawie czwarty miesiąc. Przed kaplicą zobaczyłam moich rodziców. Chwyciłam Roberta za ręke i weszliśmy do środka. Wreszcie wypowiedzieli sakramentalne Tak. Podeszliśmy do nich.
-Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia-pocałowałam ich w policzki.
Jechaliśmy na zabawe weselną.
-Robert nigdy nie widziałam żebyś sie tak uśmiechał...
-Widziałaś piękna...
-Nie... ale jak chcesz :)
Dojechaliśmy. Jeju musiałam unikać rodziców. Robert zabrał panią młodą do tańca a mnie pan młody. Powoli tańczyliśmy.
-Czym sie martwisz?-spytał Marco
-Boje sie reakcij rodziców... i Robert jest inny...
-Nie przejmuj sie :)
Wracałam na miejsce. Podeszli do mnie Mats i Ania.
-Jak tam maluszek...-Mats pogłaskał mój brzuszek.
-Dobrze nawet bardzo dobrze...
W moją strone szła mama.
-Co... co... co to ma znaczyć?
-No bo... no bo...
-Córciu co to ma znaczyć?
-Mamo bo ja... bo ja jestem w ciąży...
-Co?!-krzyknoł tata-który ci zrobił dziecko?
Robert powoli szedł w moją strone...
-Tato obiecaj że nic mu nie zrobisz...
-Obiecuje...
Robert mnie pocałował i przytulił.
-To ja... to moje dziecko powiedział...
-Robert Robert... przeciesz ona jest 4 lata młodsza od ciebie...
-Ale ją kocham i wiem że jest tą jedyną
-A moge wiedzieć który miesiąc?
-Czwarty i to będzie dziewczynka-powiedziałam.
Wszyscy bawili sie dalej. Poszłam sie przewietrzyć. Tu jest pięknie. Siedziałam sama i myślałam. Ktoś zatkał mi oczy.
-Xabi...-zobaczyłam osobe której tak dawno nie widziałam
-Jesteś coraz piękniejsza...
-Ty też...
Siadł obok mnie i przytulił. Tęskniłam za nim.
-Przyjechał też Cristiano?
-Jasne tańcuje już z Iriną... idziemy do środka...
-Nom...

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

48. Robert szykuj sie na śmierć

                 Tydzień później...
Kuba nie odzywał sie do nas. Odbyło sie kilka meczów. Dwa dni temu dostaliśmy zaproszenie na ślub Marco i Gabrysi. Byliśmy bardzo szczęśliwi. Poszłam z Gabi i Ewą kupować sukienki. Przeglondałyśmy wszystkie ciuchy. Znalalazłyśmy sukienki. Gabrysia pokazała nam swoją suknie ślubną. Była śliczna. Gdy skończyłyśmy zakupy poszłyśmy na rynek. Podeszły do nas jakieś dziewczynki.
-Dzieńdobry czy możemy z paniami zrobić sobie zdjęcia?-spytała jedna
-Oczywiście...-odezwała sie Gabi
Kontem oka zobaczyłam naszych chłopaków.
-A chciały byście mieć zdjęcia z kilkoma piłkarzami Borussi?-spytałam
-Bardzo...
Podeszli do nas Marco Mario Łukasz i Robert.
-Te kochane dziewczynki chciały by miećz wami zdjęcie.
Chłopaki porobili sobie z nimi fotki.
-Co tam?-spytał Lewy
-Dobrze słonko...-cmoknełam go
-Supcio... idziemy gdzieś?
Wszyscy sie zgodzili.
-A twoi rodzice wiedzą?-spytał Marco
-Eee jeszcze nie...
Łukasz sie zaśmiał.
-Ojciec zatukł by Roberta że zrobił jego małemu skarbu dziecko-Piszczu sie śmiał
-To może mu nie mówmy-Robert szepnoł
Wszyscy zaczeli sie śmiać. No tak tata udusił by za to Roberta.
-A... i mam pewną wiadomo...
-Jaką?-spytałam Łukiego
-Rodzice przyjadą... no bo ślub Gabi..
Wtedy miałam mały zawał. Rodzice kontra moja ciąża.
-Robert szykuj sie na śmierś... hahaha-śmiał sie Mario
-Ta bardzo śmieszne... napastnik Borussi Dortmund został uduszony przez ojca swojej dziewczyny bo zrobił jej dziecko...
Pocałowałam Roberta w policzek.Długo jeszcze rozmawialiśmy. Około 21 wróciliśmy do domu. Bałam sie jaka będzie reakcja taty. Siedziałam z Robertem oglondając filmy.Brunet powoli zasypiał. Mój słodziak tylko mój. Poszłam sie kompać. Powoli szłam do sypialni. Otworzyłam drzwi...
-Aaaaa-krzyknełam gdy wyskoczył za drzwi Robert-Ale z ciebie cep...
-Też cie kocham piękna...:*
-Wiem:)
Położyliśmy sie. Całą noc gadaliśmy. Nagle ktoś żucił czymś w okno. Wyjrzałam i zobaczyłam Matsa.
-Co ty tu robisz?
-Błagam schowajcie mnie...
Zeszłam na dół. Mats był zaspany.
-Co sie stało?
-Zbiłem wazon Cath i sie boje...
-Aha spoko xD choć zaprowadze cie do twojej sypialni...
Po chwili wróciłam do swojej sypialni.
-Co jest?
-Mats boi sie Cath no i prosi żeby tu nocować... hahaha
-No hahaha
Powoli zasypiałam wtulona w tors Roberta.

piątek, 9 sierpnia 2013

47. Oj tam oj tam

Około 11 przyszła do mnie Ania. Postanowiłyśmy pogotować. Ruszyłyśmy do sklepu.
-Co jeszcze?-spytałam trzymając koszyk
-Eee... już nic choć...
Ugotowałyśmy obiad i siadłyśmy w salonie. Brunetka opowiadała o ostatniej imprezie.
-A kiedy chcecie sie pobrać?-zapytała
-Nie rozmawiałam z nim o tym... o niczym takim nie rozmawiamy
-Aha a będzie chłopiec czy dziewczynka?
-Dziewczynka...
Usłyszałam że ktoś puka. Poszłam otworzyć. Stał tam Łukasz z Sarą. Dziewczynka wbiegła do domu.
-Sara powiedziała że chce do ciebie a ja musze iść...
-Okej...
Zamknełam drzwi i weszłam do salonu. Ania bawiła sie z Sarą.
-Wiesz co może zaprosze Marco...
-Tak... Malco nniech pzyjedzie... Malko będzie sie ze mną bawic...
-Nom...
Zadzwoniłam do Reusa. Po chwili przyjechał.
-Cześć-pocałował mnie w policzek
-Hej... Sara jest w salonie...
Siadłam koło Ani. Matco był troche zdziwiony. Moja siostrzenica bawiła sie z Marco.
-Kocham to dziecko...
Mała dorwała moje kosmetyki. Pomalowała go szminką i tuszem...no i cieniami. Marco wyglondał tak pięknie xDWreszcie Sara zasneła. Poszłam pomóc zmyć makijaż Marco.
-Słodko wyglondasz-zaśmiałam sie
-Ty też...-przjechał mi po policzku tuszem.
-Zabije cie...
-Oj tam oj tam
Zaczoł mnie łaskotać. Piszczałam.
-Ale z ciebie idiota...
-Dziękuje ci bardzo-powiedział smutno
-Oj przepraszam cie a teraz choć
Zbiegliśmy na dół. Ania poszła a Marco siedział ze mną i Sarą.
-A kiedy przyjedzie Lewy...-zaczeliśmy sie śmiać
-Robert zaraz wróci...
Po 30 minutach przyszedł Robert. Miał siniaka pod okiem.
-Co sie stało?
-Pobiłem sie...
-Z kim?-spytał Marco
-Z Kubą...
Wiedziałam już o co. Przytuliłam Roberta.
-Słonko to napewno twoje...
-Wiem... musiałem to mu wytłumaczyć
Marcomusiał iść a po Sare przyjrcha Łukasz. Mocno przytulałam Roberta.Kocham go i żałuje tego co sie wtedy wydarzyło. Poszłam do sypialni bo byłam strasznie zmęczona. Zasnełam wtulona w Lewego.

czwartek, 8 sierpnia 2013

46. Ona ma na imie...

Poszliśmy na trening. No tak wszyszcy oprócz Marco nie wiedzieli że żyje. Siadłam na ławce. Nagle usłyszałam Mario... Kuba podnosił go z podłogi.
-Widze ducha...-pisknoł
Kuba spojrzał na mnie i póścił Mario. 
-J...ja też...
Wyglondali jak by zobaczyli ducha.
-Hej-odezwałam sie
-E... mam koszmar...
-Co wy ja przeciesz żyje-powiedziałam
-No właśnie nie...
Robert podszedł do mnie i pocałował. Zaczeliśmy sie śmiać. Zaczoł sie trening. Oni byli troche oszołomieni. Chłopaki poszli sie przebrać. Podszedł do mnie Kuba. 
-Ciesze sie że żyjesz...
-Reszta też
-Mam pytanie...
-Jakie?
-Czy to napewno dziecko Roberta... zaszłaś w ciąże 3 miesiące temu... wtedy my...
-Kuba to napewno jego dziecko
-Gdy sie urodzi chce żebyś zrobiła test DNA
-To nie twoje dziecko!
-Nie wiesz tego my też sie kochaliśmy...
Nie chciałam dalej toczyć tej rozmowy. Teraz zaczełam mieć wontpliwości. A jeśli to jednak dziecko Kuby. Poszłam na spacer. Szłam przez park. Nagle zobaczyłam Anke. Szła w moją strone. Bałam sie że znów coś mi zrobi.
-Magda poczekaj... prosze
Zatrzymałam sie.
-Czego chcesz?
-Chce cie przeprosić... zachowywałam sie jak warjatka.
To mnie zdziwiło.
-Byłam zakochana w Robercie ale teraz widze że kochasz go a on ciebie.
-Wybaczam ci...
-Dziękuje... odprowadzić cie?
-Jasne
Szłyśmy w ciszy.  Przerwała ją Ania.
-Co sie dzieje?-spytała
-Męczy mnie pewna sprawa...
-Moge spytać jaka?
-No bo jak Robert stracił pamięć ja i Kuba...-trudno było mi to powiedzieć-my sie kochaliśmy i boje sie że dziecko może być jego...
-Nie martw sie dziecko napewno jest Roberta.
-Dziękune ci-przytuliłam ją
Siedziałyśmy w salonie i rozmawiałyśmy.Do domu wszedł Robert.
-Co... co ona tu robi?
-Ona ma na imie Ania-powiedziałam-i my rozmawiamy
-Yhm...
Zaśmiałyśmy sie. Ania okazała sie bardzo miła. Około 20 pożegnałyśmy sie.
-Wyjaśnisz mi co ona tu robiła?
-Pogodziłyśmy sie... skarbie idziemy spać?
-Jasne
Mój kochany Robert. Jutro spotkam sie z Anią. Bardzo fajnie sie z nią rozmawia.


Prosze was o komentarze.

środa, 7 sierpnia 2013

45. Paczaj

Stał na przeciwko mnie. Nogi zrobiły mi sie jak z galarety. Nigdy nie widziałam tak pięknego faceta. On wpatrywał sie w moją twarz. Czułam sie pierszy raz od miesiąca tak dobrze. W oczach pojawiły mi sie łzy. Uśmiechnełam sie do niego. To ten jedyny...
-Ty... ty...
-Robert...-wpadłam w jego ramiona
-Ty żyjesz:)
-Tak...
-To nie jest zwykły sen...
-Robert ja żyje i tu jestem
Mocno wpił sie w moje usta. Tak mi tego brakowało. Płakałam wtulona w jego ramiona. Dawno mu wybaczyłam to że wtedy mnie uderzył. Kocham go.
-Magda...-podeszła do nas Gabi
-Gabi-przytuliłam sie do niej
Zaczeliśmy rozmawiać. Około 20 ruszyliśmy do domu Lahma. Oni czekali przed domem bo miałam tam tylko torebke ubrań. Weszłam do salonu. Ktoś złapał mnie za ręke. Zaczoł całować. Odepchnełam go. Był to Arjen nie nawidze go. Uderzyłam go w policzek. Pobiegłam po ciuchy.
-Mała prosze cie...
-Arjen odczep sie!
-Jesteś sama nikomu na tobie nie zależy!
-Mam Roberta...
-Hahaha a więc wraczas do Dortmundu...
-Tak!
-Odezwij sie jak będziesz chciała być z prawdziwym facetem...
-Z tobą?-pokiwał głową-Wolała bym wszystkich oprucz ciebie...
Wyszłam z domu. A ten za mną. Robert mnie przytulił.
-Ta twoja dupa dobra jest w łóżku!
-Nie myśl że ona z tobą by to zrobiła...
-Ze mną nie ale Lahm za coś dawał jej tu mieszkać...
Robert udeżył Robbena w twarz. Siedliśmy do auta. Lewy mnie przytulił. Droga jest długa więc oparłam sie o ramie Roberta i powoli zasypiałam. Rano byliśmy już w Dortmundzie. A zapomniałam powiedzieć. Będziemy mieć dziewczynke. Siedziałam w salonie. Marco dorwał pisaki i malował coś na moim brzuchu. Tak jak małe dzieci sie zachowywał. Namalował arcydzieło.
-Paczaj-powiedział-tak będzie wyglondało twojwe dziecko.
Nie powiem pięknie namalował... swoją podobizne. xD
-Jest pewien szczegół urodze dziewczynke...
-Szlak... a chciałem żeby był chłopczyk...
-To zrób dziecko Gabi..
-Ale ona na razie nie chce... a ja kocham dzieci:)
-Wiem-pogłaskałam go po głowie-zajmiesz sie moim...

wtorek, 6 sierpnia 2013

44. Będziesz...

                      Robert
Nie wiem co robić. Dwie najważniejsze osoby nie żyją.;(
-Jak sie trzymasz?-spytał Łukasz z ponurą miną
-Tak jak przez ten cholerny miesiąc...
No więc gdy dowiedziałem sie że Magda... że ona nie żyje byłem załamany. Zaczołem pić... nikt mi nie umiał pomóc. Niedługo miałem jechać z Marco i Gabi do Monachium... Chce tak bardzo żeby to był zły sen. Obudze sie a ona będzie obok mnie. Oddał bym wszystko...
                   Magda
Nie ja tu nie moge po prostu. Za bardzo tęsknie. Nawet mój brat nie wie że ja żyje.
-Jak sie czujesz?
-Ani dobrze ani źle...
-Przykro mi...
Wyszłam na miasto żeby zrobić zakupy i sie przejść. Było około 16. Szłam powoli bo było gorąco. Zrobiłam już zakupy. Nie chciałam żeby kto kolwiek już pytał jak sie czuje. Czułam sie okropnie nie chciałam już nikogo krzywdzić... Wróciłam do domu od razu poszłam spać. Stał obok mnie Mo... bardzo mi go brakuje.
-Bądź szczęśliwa...
-Nigdy już nie będe
-Będziesz...-kucnoł koło mnie.
-Nie wiem
-Maluszek jest taki ważny dla obu  osób..
Przytuliłam sie do niego i zaczełam płakać. I nagle obudziłam sie. Wstałam na spacer. Szłam przez miasto. Spojżałam na dziecko z ojcem. Nagle na kogoś wpadłam. Szybko mi pomógł. Przeżyłam mały szok. Był taki piękny...

niedziela, 4 sierpnia 2013

43. Miała wypadek

-No myśl gdzie może być...
-A co ja jasnowidz
-Nie...
Przytuliłam go i zaczełam wydzwaniać.
                               Magda
Siedziałam w salonie. Do domu wszedł Arjen.
-Hej Philipp...
-Cześć poznaj Magde...
-Hej...
-Cześć-Arjen siadł koło mnie
Nie czułam sie obok niego fajnie.
-Jesteś zajęta?-spytał
-Nie...
-A lubisz zabawe...
-A ty?-spytałam niechętnie
-Bardzo... a najbardziej z takimi ślicznotkami jak ty-uśmiechnoł sie
Robben obioł mnie ramieniem. Szybko sie odsunełam. Nie chciałam żeby jaki kolwiek facet mnie dotykał. Poszłam do swojego pokoju. Jutro Philipp obiecał żepujdzie ze mną na zakupy. Szybko zasnełam. Nastempnego dnia poszłam z nim na trening a potem na zakupy. Kilkanaście razy dzwoniła Emilia i Gabi. Wreszcie Lahm nie wytrzymał i odebrał mój telefon.
-Halo!
-Philipp?
-Marco po co dzwonicie?
-Niech ona wraca albo my przyjedziemy po nią...
-Marco powiedz Robertowi że ona nie żyje bo ona nigdy już nie wruci...
-Dlaczego?
-Ona już nie chce tam być więc zrób tak jak powiedziałem...
Philipp sie rozłączył.
                      Marco
Ruszyłem do Roberta. Musiałem mu powiedzieć to co mi Lahm.
-Robert...
-Tak.. znalazłeś ją?
-Przykro mam dla ciebie złe nowiny... miała wypadek...
Robert bić w stół i płakać.
-Dlaczego ja nie rozumiem.
Pocieszałem go. Bardzo cierpiał nigdy nie widziałem go w takim stanie.
                     Magda
           Miesiąc później...
Strasznie tęskniłam za Robertem ale nie chciałam wracać. On myśli że nie żyje. Martwiłam sie tylko o nasze dziecko i tylko o nie. Arjen strasznie mi sie nażuca no ale musze to znosić. Leżałam w salonie na kanapie. Philipp na treningu. Chciała bym porozmawiać na żywo z Emi lub Gabi. Kocham Roberta i nigdy sie nie pozbieram. Znów zaczełam płakać. Nie miałam do kogo sie przytulić. 

piątek, 2 sierpnia 2013

42. Daleko w M...

Obudził mnie Robert. Była 14 więc już po treningu.
-Magda!
-Słucham...
-Coś ty powiedziała Marco?!
Wiedziałam.że Reus sie wygadał.
-O co chodzi?
-Wiem że moja mama cie nie lubi ale nie zepchneła by cie ze schodów!
-Ale to zrobiła!-powiedziałam
-Nie kłam!
-Mówie prawde...
-Nie!
-Ona taka jest!-krzyknełam
Robert po moich słowach uderzył mnie w twarz.
-Nie nawidze cie!-krzyknełam
-Przepraszam...
Wybiegłam z domu. Tym razem byłam zrospaczona. Do Madrytu nie pojade bo mnie znajdą... więc pojade do Monachium. Długo jechałam. No ale w końcu dotarłam. Wysiadłam pod stadionem. Bawarczycy właśnie skończyli trening. Kilka twarzy rozpoznawałam.
-Hej ty chyba jesteś Magda?-powiedział jakiś piłkarz-dziewczyna Roberta...
-Już nie-odparłam
-A to dlaczego?-spytał inny
-Bo czasem nie układa sie...
-A co tu robisz?-spytał znów
-Czekam na Lahma...
Wtedy zobaczyłam osobe którą znałam.
-Magda...
-Philipp-przytuliła go
-Ooo co ty jesteś...-spojrzał na mój brzuch
-Tak... czy moge u ciebie sie zatrzymać?
-Jasne a gdzie walizki?
-Nie mam...
-Ok... dobra pa chłopaki
Siedliśmy do auta. Po drodze wszystko mu wyjaśniłam. Lahm powiedział że dziś ma przyjść do niego Robben. Dostałam pokuj. Położyłam sie i leżałam. Nagle zadzwonił telefon.
-Słucham?
-Hej gdzie sie podziewasz?-spytała spokojnie Gabi
-Ja jestem u mojeko kochanka...
-Gdzie?!
-Daleko w M...
-Ok w M... papa
                     Gabi
-I co?-spytał Marco
-Jest w M-odparłam
-Może Madryt... albo Maroco...