wtorek, 10 września 2013

55. Skarpetki

Wruciłam do domu. Robert spał na kanapie. Jeju jak on słodko wyglonda. Po cichu poszłam do sypialni. Teraz czas mija szybciej już kilka dni mineło od tego wyjścia z Anią. Ostatnio była bardzo smutna. Dziś Robert był zajęty. Siedziałam sama w domu. Straszne nudy... jak zawsze.
-Cześć-odezwał sie 
-Hejo wpadniesz do mnie?
-Spoczko Gaba i tak gdzieś wyszła...
-Oki to do zobaczenia
Włączyłam jakiś film. Marco szybko pojawił sie u mnie. On chyba jest trzecią osobą która przerzywa moją ciąże. Obawiam sie że ten człowiek rospieści moje dziecko.
-Co powiesz ciekawego?-spytałam
-A nic tylko mi sie nudzi bo Gabi teraz wyjerzdza z Emilom i nie mam co robić... a u ciebie?
-Siedze w domu i czasem wychodze...
-Ej właśnie bo tylko 5 miesięcy prawda
-Tak Marco...
Poszłam zrobić herbate. Reus znalazł jakiś film. Zaczeliśmy oglondać. Z nim nie ma chwili normalności. Zaczoł coś gadać.
-No i wiesz ta lama skoczyła ponad ten las.... a potem on ją pocałował... i wtedy ona otworzyła drzwi...
-Oj weź... haha
-Daj skończyć... potem ten pies zaczoł śpiewać... i ja spotkałem tą dziewczyne... on potem zaczoł coś krzyczeć... no i potem znalazłem te skarpetki... xD
-Hahaha xD
-No co? Ona moja a ja jej będe śpiewał cały dzień
-A ja będe świrowała bo słuchać tego musiałam-śpiewałam
-Ej ja cudnie śpiewam... serio-zaczoł śpiewać
-A ja zaśpiewam tobie... ograniczenia i limity nie interesują mnie...
Marco spadł z kanapy.
-Zakład że twoje dziecko będzie mnie dobrze znać
-Ja to wiem...
Tak minoł ten dzień Reus obiecał że jutro znów mnie odwiedzi. Robert wrucił o 22. Szybko poszedł spać a ja razem z nim.
---------------
Przepraszam was za to że nie dodaje ale szkoła sami wiecie
Zapraszsm do komętowania ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz