piątek, 27 września 2013

56. Lili...

Nie moge sie doczekać aż na świat przyjdzie maleństwo. Jestem bardzo szczęśliwa. Siadłam z Anią Gabrysią i Emiliom na stadionie. Ostatnio Emi i Gaba sie pokucił ale już jest dobrze. Mario nie gra bo ostatnio nadciągnoł noge. Jak? Biegał w obcasach. Trening sie skończył i postanowiliśmy gdzieś iść. Wybur padł na cukiernie. Poszłam do toalety. Gdy wychodziłam spotkał mnie szok. Przy jednym ze stolików siedziała nie za wysoka dziewczyna. Była to Lili. Gdy wspomnienia wruciły poczułam wielki ból. Ona niszczyła mi życie. Gdy chodziłam do szkoły ona mnie prześladowała. Nie raz próbowałam coś sobie zrobić bo czułam sie samotna. Łukasz wtedy mnie wspierał. Ruszyłam do stolika.
-O Magda...
-Lili...
-Dawno sie nie widziałyśmy
-Tak
-Widze że zaszłaś w ciąże.
-Prawda...
-Pewnie zaciążyłaś z jakimś idiotom i teraz musisz tak sie męczyć...
-Nie.. jestem w szczęśliwym związku
-Ciekawe kto by cie chciał?!
W oczach zebrały mi sie łzy.Podeszła do mnie Ania i Robert.
-Witam jestem Robert Lewandowski... moja narzeczona nas sobie nie przedstawiła
-Lili List
-Miło mi ale my musimy iść bo czekają na nas przyjaciele..-Robert wskazał rękom na reszte
Dziewczyna odeszła w swoją strone a myw swoją. Wszystko wyjaśniłam Robertowi.
-Może poprawisz mi chumor...
-A jak?
-Zamów pizze...
Pocałowałam go w policzek. Wieczorem jedliśmy pyszności. Już tylko 4 miesiące. 
Przytuliłam bruneta i zaczełamrozmyślać o weselu.
-----------------
Przepraszam ale nie miałam weny ;(
Teraz prosze abyście komętowali. Dziękuje za prawie 6000 odwiedzin i 100 komętarzy :*:*

poniedziałek, 23 września 2013

wtorek, 10 września 2013

55. Skarpetki

Wruciłam do domu. Robert spał na kanapie. Jeju jak on słodko wyglonda. Po cichu poszłam do sypialni. Teraz czas mija szybciej już kilka dni mineło od tego wyjścia z Anią. Ostatnio była bardzo smutna. Dziś Robert był zajęty. Siedziałam sama w domu. Straszne nudy... jak zawsze.
-Cześć-odezwał sie 
-Hejo wpadniesz do mnie?
-Spoczko Gaba i tak gdzieś wyszła...
-Oki to do zobaczenia
Włączyłam jakiś film. Marco szybko pojawił sie u mnie. On chyba jest trzecią osobą która przerzywa moją ciąże. Obawiam sie że ten człowiek rospieści moje dziecko.
-Co powiesz ciekawego?-spytałam
-A nic tylko mi sie nudzi bo Gabi teraz wyjerzdza z Emilom i nie mam co robić... a u ciebie?
-Siedze w domu i czasem wychodze...
-Ej właśnie bo tylko 5 miesięcy prawda
-Tak Marco...
Poszłam zrobić herbate. Reus znalazł jakiś film. Zaczeliśmy oglondać. Z nim nie ma chwili normalności. Zaczoł coś gadać.
-No i wiesz ta lama skoczyła ponad ten las.... a potem on ją pocałował... i wtedy ona otworzyła drzwi...
-Oj weź... haha
-Daj skończyć... potem ten pies zaczoł śpiewać... i ja spotkałem tą dziewczyne... on potem zaczoł coś krzyczeć... no i potem znalazłem te skarpetki... xD
-Hahaha xD
-No co? Ona moja a ja jej będe śpiewał cały dzień
-A ja będe świrowała bo słuchać tego musiałam-śpiewałam
-Ej ja cudnie śpiewam... serio-zaczoł śpiewać
-A ja zaśpiewam tobie... ograniczenia i limity nie interesują mnie...
Marco spadł z kanapy.
-Zakład że twoje dziecko będzie mnie dobrze znać
-Ja to wiem...
Tak minoł ten dzień Reus obiecał że jutro znów mnie odwiedzi. Robert wrucił o 22. Szybko poszedł spać a ja razem z nim.
---------------
Przepraszam was za to że nie dodaje ale szkoła sami wiecie
Zapraszsm do komętowania ;*

wtorek, 3 września 2013

54. Bardzo bliski

Rano obudził mnie Robert. W salonie siedział Mario z Kubą. Czy oni już wiedzą?Przytuliłam sie do Lewego. Nie moge nadal uwierzyć że mi sie oświadczył. Gdyby ktoś mi to powiedział rok temu wyśmiała bym go. To jest takie nie wiarygodne. Poszłam do kuchni i zadzwoniłam do Ani.
-Cześć...
-Przyjedziesz musze ci coś powiedzieć
-Jasne za chwile będe
Siadłam w kuchni. Po kilku minutach dołączyła do mnie Ania.
-Co tam?-spytała
-Patrz-pokazałam jej pierścionek
-Ojej nie wierze
-Bardzo sie ciesze :D
-Ja też
Przytuliłam ją mocno.
-Chce żebyś została moją druchnom
-Naprawde?
-Tak co ty na to?
-Oczywiście...
Poszłyśmy do salonu. Dopiero teraz postanowiłam powiadomić reszte. Chwyciła Roberta za ręke.  Szepnełam żeby on ich powiadomił. Przytulił mnie całując w czoło.
-Słuchajcie mam dla was wiadomość... ja i Meg chcemy sie pobrać...
-Gratulacje :)
No i zaczeło sie dzwonienie  po znajomych. Te wszystkie życzenia i gratulacje mnie zestresowały. Poprosiłam żeby Anna sie ze mną przeszła. Chodziłyśmy po parku.
-Jezu jaka ja byłam głupia...
-Nie
-Tak nie znałam tamtego faceta... tego który prubował cie...
-Spokojnie...
-Ale ja tak bardzo nie chciałam żeby komuś stała sie krzywda...
Rozpłakała sie.
-Rozumiem ale powiedz jak to sie stało?
-Poznałam Antonego w sklepie...  potem opowiedziałam o tym że byłam zakochana w Roobercie... Antony wtedy wyszedł z moim telefone... gdy wrócił był strasznie wnerwiony... zaczoł krzyczeć że prze zemnie zabił człowieka... chciałam już wtedy wyjść ;( On mnie pobił i powiedział że jeszcze cie załatwi... robiłam to co mi kazał... Przepraszam cie... tak mi przykro z powodu Mo...
Przytuliłam ją bardzo mocno.
-Aniu spokojnie już jest dobrze...
-Ale Moritz nie żyje...
Siadłyśmy na ławce.
-Wiem...
-Dopiero po jego śmierci zrozumiałam że był mi bardzo bliski... ;(
-Może tak miało być...
-Ja teraz rozumiem że go kochałam... przepraszam cie Mo
Siedziałyśmy tak smutne.